Czy wykształcony człowiek z dużego miasta może poważnie traktować zabobony? Okazuje się, że tak. I to nawet wtedy, gdy jest także premierem sporego kraju w środku Europy i deklaruje się jako katolik.
Chyba coś niedobrego dzieje się z politykami PO. Ostatnio za namową szamana-radiestety prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz kupiła za pieniądze podatników ?odpromienniki” na trzy stołeczne skrzyżowania. Teraz sam premier Donald Tusk przekonuje, że jest niemniej zabobonny. Pytany o to, jaki będzie 2009 rok dla Polski, przyznał, że z ulgą wysłuchał w środę w jednej z sylwestrowych audycji telewizyjnych uwagi pani astrolog, która powiedziała, że Polska będzie się miała dobrze, bo wchodzi w znak byka. – A ja też jestem byk – nie w sensie postury, tylko spod znaku byka. Więc pomyślałem sobie, że to jest dobre wróżenie. Ale oczywiście nie w astrologii zawsze nadzieja, tylko że Polska na świecie jest rzeczywiście dość stabilna – powiedział Donald Tusk. Ta deklaracja jest o tyle zaskakująca, że premier od kampanii wyborczej w 2005 roku deklaruje się jako katolik. Ponadto ma wyższe wykształcenie, pochodzi z dużego miasta i nie tylko głosuje na Platformę, ale nawet ją zakładał.Szanowny Panie Premierze, chyba już czas wymienić kilku doradców na szklaną kulę, powiesić skrzydło nietoperza nad wejściem do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pić herbatę z psiego ogona. Wszystkie problemy Polski znikną w okamgnieniu.
Fronda.pl/RZ