Oto, znany z dobrych manier (i nie tylko!) poseł Palikot rozpoczął malowanie elewacji swojego zabytkowego domu na Starym Mieście w Lublinie. Robi to bez wymaganych prawem zezwoleń, które uważa za absurdalne. – Mało jest takich przykładów, o których można powiedzieć, że idiotyzm przepisów osiągnął dno. Tak jest w tym przypadku – powiedział Palikot na konferencji prasowej w Lublinie.
Podkreślił, że jego akcja nie jest wymierzona przeciwko urzędnikom, lecz przeciw przepisom. Jak poinformował, kierowana przez niego sejmowa komisja Przyjazne Państwo przygotowała projekt zmian dotyczący prawa budowlanego, upraszczający te przepisy; prace nad tym projektem mają zacząć się we wrześniu.
– Mało jest takich przykładów, o których można powiedzieć, że idiotyzm przepisów osiągnął dno. Tak jest w tym przypadku – powiedział Palikot na konferencji prasowej w Lublinie.
Podkreślił, że jego akcja nie jest wymierzona przeciwko urzędnikom, lecz przeciw przepisom. Jak poinformował, kierowana przez niego sejmowa komisja Przyjazne Państwo przygotowała projekt zmian dotyczący prawa budowlanego, upraszczający te przepisy; prace nad tym projektem mają zacząć się we wrześniu.
– Robię to po to, aby pozyskać zwolenników wśród obywateli i poparcie tego parlamencie – powiedział.
Palikot zaznaczył, że przystąpił jedynie do pomalowania elewacji swojego domu na taki sam kolor, jaki był dotychczas, zgodny z pozwoleniem na budowę, które było wydane w 2003 r. podczas remontu budynku. Robi to – jak dodał – ponieważ remont został wtedy źle wykonany, wystąpiły pęknięcia i przebarwienia elewacji.
Poseł przedstawił dziennikarzom niezbędne wymogi stawiane przez Prawo budowlane, aby malowanie było legalne. Należy posiadać – mówił – m.in. pozwolenie od konserwatora zabytków, szczegółowy plan kartograficzny, zezwolenie na zajęcie pasa drogowego, projekt architektoniczno-budowlany, pozwolenie na budowę. Po złożeniu tych dokumentów urząd ma 65 dni na ustosunkowanie się. Dopiero po uzyskaniu zgody można malować.
– Jest kilkanaście etapów uzyskiwania tych zezwoleń. Projekt budowlany, który jest, liczy około 250 stron, ale trzeba złożyć nowy. Jak się zorientowałem jego minimalna cena to 28 tys. zł – mówił Palikot.
Dodał, że część dokumentów uzyskał, ale zrezygnował ze zbierania wszystkich. – Kara, która mi grozi jest znacznie niższa niż koszt wykonania tego projektu. Mnie, jako człowiekowi, któremu się nie pomieszało w głowie dużo bardziej opłaca się zapłacić tę karę, niż zapłacić za jeszcze jeden projekt, który już mam – powiedział.
Palikot przyznał, że świadomie łamie prawo, choć nie jest do końca tego pewien, bo przepisy są skomplikowane i niejasne. – Chodzi o to, żebyśmy takich idiotycznych przepisów Polsce nie mieli. Jakieś 20 tys. zł zaoszczędzam na złamaniu prawa, to mi się bardzo opłaca – zaznaczył.
Po konferencji Palikot wszedł na ustawione przy jego domu rusztowanie i wziął się za malowanie. Był ubrany w strój ochronny z wypisanym hasłem "Obywatelu nie daj się obłupić".
Interia.pl/RZ