Według Komisji Europejskiej, Słowacja już od 1 stycznia 2009 roku mogłaby przyjąć unijną walutę. Początkowo informacja ta wywołała entuzjazm u przedstawicieli naszych politycznych elit.
– Uważamy, że to bardzo dobra wiadomość dla Polski. Na pewno ta decyzja KE oznacza, że reguły gry jeśli chodzi o przystąpienie krajów do strefy euro są bardziej jasne i klarowne niż były wcześniej i wobec tego cały program przystąpienia Polski do strefy euro staje się bardziej realny niż wcześniej – ucieszył się polski minister finansów Jacek Rostowski.
Nawet jeśli nie od razu mielibyśmy dostać się na walutowe salony, to może chociaż Polska znalazłaby się w "przedsionku" strefy euro, czyli systemie ERM2…? Sygnały napływające z unijnej centrali nie są jednak optymistyczne.
– Obecna turbulencja na rynkach światowych oznacza, że decyzja o przystąpieniu do ERM2 jest dość odległa – stwierdził nieco rozżalony minister Rostowski.
{sidebar id=4}
Uśmiechamy się. Jesteśmy grzeczni. Na wszystko się zgadzamy. Podsuwane nam dokumenty podpisujemy bez czytania… A mimo to, nasi unijni władcy nie chcą nas wpuścić nawet na przedsionki salonów. Europejscy biurokraci ciągle nie zauważyli, jaką przykrość robią przez to, zakochanym w Brukseli, polskim elitom?
Piotr Tomczyk