O wrednych elementach, polityce zagranicznej oraz o innych sprawach i sprawkach naszych czasów.
W jednym z programów telewizyjnych red. Stasiński narzekając na poziom „elit” politycznych oskarżył PiS, że wprowadził do polityki „(…) narodowe, katolickie wredne elementy”. Nie dziwię się tej ocenie.Dla złoczyńcy najbardziej wrednym elementem jest policjant. A przy okazji – to polscy wyborcy, w sporej zresztą liczbie, wprowadzili narodowe i katolickie elementy do polityki. Chyba nic dziwnego w kraju o katolickiej większości. Jak łatwo u ludzi głoszących pozornie tolerancję ujawnia się pogarda i nienawiść do każdego, kto nie podziela ich, „jedynie słusznych” poglądów.
Wypowiedź posła Górskiego wywołała wrzawę potępienia w mediach (Panie pośle, Talleyrand mówił: To gorsze niż zbrodnia, to błąd). Natomiast rzeczywiście paskudny, rasistowski żart min. Sikorskiego o prezydencie-elekcie Obamie pokrywany jest prawie całkowitym milczeniem i bagatelizowany w nielicznych komentarzach. Komentarzy do słów red. Stasińskiego w ogóle nie zauważyłem. Dziennikarskie tuby i tłumiki działają teraz lepiej pod nadzorem prywatnej cenzury w postaci „niewidzialnej ręki rynku” niż za czasów cenzury państwowej.
Poprawę zapowiadał Premier Tusk krytykując jednocześnie politykę zagraniczną PiS-u. No i patrzmy, co się dzieje. Niemcy bez wahania wzmacniają swoją antypolską politykę historyczna zmieniając katów w ofiary. Nie ma poprawy w relacjach z Rosją i z innymi krajami. Rząd nie podejmuje żadnych kroków wobec zacieśniania się współpracy Rosji z Niemcami i Francją. Nieodpowiedzialne podważenie kończonych latem pertraktacji z USA w sprawie tarczy o włos nie zakończyło się zerwaniem rozmów i pogorszyło nasze relacje z USA. Nadzieja na poprawę w wyniku wyboru Obamy, bliskiego PO i Tuskowi, jest zasługą amerykańskich wyborców, nie Tuska. Minister Sikorski w imieniu Polski zajął odmienne stanowisko niż prezydenci Litwy i Polski w sprawie negocjacji z Rosją. Jednocześnie jednak wyjaśnił, że wspólne wystąpienie Litwy i Polski nie ma żadnego znaczenia, bo prawa weta nie stosuje się w tym przypadku – decyduje większość i negocjacje zostałyby, tak czy tak, podjęte. Co więc miała na celu deklaracja min. Sikorskiego, że Polska nie sprzeciwia się powrotowi do negocjacji z Rosją, czyli demonstracyjne zajęcie innego stanowiska niż Prezydent? Natomiast skutkiem tego jest pogorszenie naszych stosunków z Litwą i z Gruzją a także podważenie wiarygodności Polski i jej pozycji jako lidera grupy państw europy środkowo-wschodniej. Ale to nie ma znaczenia dla min. Sikorskiego, który działa zgodnie z podwórkową zasadą – „moje musi być na wierzchu”. Za każdą cenę. Podsumujmy: „poprawa” oznacza „pogorszenie” – jak u Orwell’a.
Premier Tusk twierdzi, że politykę zagraniczną prowadzi i za nią odpowiada rząd i dlatego Prezydent nie może prezentować na zewnątrz innego niż rząd stanowiska – to osłabia i kompromituje Polskę – musimy mówić jednym głosem. Konstytucja RP mówi o prowadzeniu polityki zagranicznej nieco inaczej ale zostawmy ten problem. Natomiast w sposób jednoznaczny Konstytucja RP ustala, że ratyfikacja traktatów międzynarodowych należy do Prezydenta, który obecnie nie widzi żadnych powodów, żeby podpisywać „martwy” Traktat z Lizbony. Tymczasem Tusk nie tylko głosi na forum międzynarodowym inne niż Prezydent RP zdanie, lecz także „napuszcza” Prezydenta Francji, by namawiał Prezydenta RP do podpisania Traktatu. Czyli Tusk, zgodnie z tym co sam mówi, osłabia i kompromituje Polskę, otwarcie i bez skrupułów.
CBA poinformowało listownie premiera o uchybieniach szefa ABW p. Bondaryka, który odmówił CBA informacji o wynagrodzeniach (odprawie z poprzedniej pracy?), jakie otrzymał w 2008r. w czasie, kiedy już pełnił funkcję szefa ABW. Treść listu szefa CBA i korespondencji pomiędzy Premierem i szefem ABW oraz przebieg postępowania kontrolnego opisała Gazeta Wyborcza. Nie chodzi mi o to, jaka jest prawda. Pytam, jak doszło do przecieku? Jak to się dzieje, że jeśli tylko do tajemnicy ma dojście ktoś „politycznie poprawny”, to następuje jej ujawnienie w mediach. Jakoś treść Aneksu do Raportu z likwidacji WSI pozostaje nadal nieujawniona. Więc kto zrobił ten przeciek? Czy się dowiemy? Jeśli nawet p. Bondaryk nie popełnił nic zdrożnego, to ujawnienie mediom treści listu i przebiegu kontroli jest przestępstwem i powinno być ścigane z urzędu.
Najpierw ABW kontrolowało działania CBA. Potem CBA kontrolowało szefa ABW. Nie wiem, czy to są działania rutynowe, potrzebne, czy niepotrzebne. Ale o ile pierwsza kontrola (CBA przez ABW) przeszła bez komentarza ze strony premiera Tuska, to druga (ABW przez CBA) wywołała jego ostrą reakcję – pogroził CBA. Premier Tusk nie powołał koordynatora służb specjalnych. Powiedział, że będzie osobiście koordynował ich działalność. I co? Po prostu się leni, a koordynacja jest – jak to widać – niezbędna. Jeszcze jedno potwierdzenie obserwacji, że w obecnym układzie władzy moralność Kalego obowiązuje na każdym kroku.
Premier Tusk podsumowując rok pracy rządu zrzucił odpowiedzialność za mizerne rezultaty realizacji zapowiedzi wyborczych PO na opozycję, która przeszkadza rządowi. Przypomnijmy sobie jednak co , w czasie rządów PiS, działo się w mediach i co wyprawiała opozycja (wtedy PO, PSL i SLD) a także, co knuli, co chwila, „koalicjanci” (LPR i Samoobrona). Przecież opozycja (razem z LPR) chciała zerwać Sejm! Doszło nawet do tego, że wice-marszałek Kotlinowski (LPR) nie dopuszczał przez jakiś czas marszałka Jurka (PiS) do przewodniczenia obradom Sejmu. A jak wiele i to dobrego, mimo to, PiS zdziałał. Czy nie nasuwa się prosty, choć przekorny wniosek, że PiS był i jest formacją niezwykle skuteczną? I rządząc i będąc teraz w opozycji? Słuchając Tuska pomyślałem sobie, że powiedzenie o baletnicy wymaga modyfikacji, bo obecna „kiepska baletnica” sama tworzy „rąbki u spódnicy” (najczęściej wirtualne), aby móc na innych zwalić swoją nieudolność.
Żałosna była szczerość premiera Tuska, który na pytanie dziennikarza o to, jak się czuje po roku rządzenia, odpowiedział, że to trudne pytanie, bo jak powie „dobrze” narazi się tym ludziom, któ
;rzy czują się źle, a jak powie, że „źle” to urazi ministrów. Ani mu do głowy nie przyszło powiedzieć, co rzeczywiście czuje, czyli powiedzieć prawdę.
Maciej K. Sokołowski