O kwestiach smaku i miejsca, pokutowaniu za PRL, ostrzelaniu prezydentów oraz o innych sprawach i sprawkach naszych czasów.
Jak pogrzebać sprawę
Kiedyś słyszałem mądrą radę: „Jeżeli nie chcesz dopuścić do realizacji jakiegoś przedsięwzięcia, nie mów „nie”, powiedz „tak” i nic nie rób – sprawa upadnie”. Obserwując działania premiera Tuska i ministra Sikorskiego w sprawie instalacji amerykańskiej tarczy na terenie Polski nabieram pewności, że słyszeli i wzięli pod uwagę tę właśnie radę.
*****
Kwestia smaku
Dyrektor jednej ze szkół średnich w Austrii (Rzeczpospolita, 19.11.08) zakazał całowania się w szkole. I nie chodziło o koleżeńskie ucałowanie policzków lub pocałowanie koleżanki w rękę. Zakaz wywołał oburzenie jako nawrót do „średniowiecza” zamiast patrzenia w „przyszłość”. Jest taka choroba psychiczna – ekshibicjonizm, czyli obnażanie się wobec osób postronnych. W ludzkiej naturze leży zarówno uczucie wstydu, jak i potrzeba intymności w sferze zachowań ściśle osobistych. I dotyczy to zarówno uczestnika jak i obserwatora. I to właśnie odróżnia ludzi od zwierząt. Rządzi tym ogólnie przyjęty obyczaj. Przekraczanie zasad tego obyczaju, jeśli nawet nie narusza zaniżonych przez głupotę lub chorobę zasad konkretnej osoby, jest wyrazem braku szacunku do „obserwatorów”, a często również do drugiej osoby uczestniczącej w zdarzeniu. Zawsze jest także brakiem elementarnej kultury, czyli „kwestią smaku”.
*****
Kwestia miejsca
Jest też druga strona zakazu całowania się w szkole. Szkoła jest miejscem uczenia się – tak jak biuro, urząd czy fabryka miejscem pracy. Pomijając już sprawę negatywnego wpływu tego typu zachowań na proces nauczania lub proces pracy (także w przerwach między lekcjami w szkole lub śniadaniowych w pracy) nie sposób nie zadać pytania: Jak pogodzić tak potępiany „mobbing” zabraniający nawet dwuznacznych odezwań, spojrzeń lub uśmiechów nie mówiąc już o poklepaniu po ramieniu w pracy, z zezwoleniem na całowanie w usta w szkole? A przecież domagają się potępienia jednych i przyzwolenia drugim ci sami szermierze „nowoczesności” i przeciwnicy „średniowiecza”. Jaka szkoda, że starożytną i średniowieczną logikę wycofano z programu szkolnego.
*****
Ilu złamano, a ilu przyjęło propozycję z wdzięcznością?
Marszałek Borusewicz ubolewał nad systemem, który „łamał ludzi i zmuszał do współpracy”. Chodziło o tajnych współpracowników służb specjalnych PRL. Zachodzi jednak pytanie o narzędzia przymusu. Były to nie tylko groźby wobec ludzi i ich rodzin – w tym przypadku można by nawet współpracę usprawiedliwiać. Na ogół jednak ci ludzie nie pchają się na wysokie stanowiska państwowe i nie podlegają lustracji. Ale czy do narzędzi „przymusu” i „łamania” można zaliczyć obietnice awansu, kariery zawodowej lub naukowej, wyjazdu za granicę, talonu na samochód, ukrycia drobnych przestępstw i wielu, wielu innych korzyści oraz wyróżnień? Skorzystali z takich okazji, zrobili karierę, ustawili się w życiu – ale im wciąż za mało. Teraz chcą być posłami, senatorami, ministrami, chcą należeć do elity państwa. Przyzwyczaili się „wystawać” ponad innych i nie chcą z tego rezygnować. Dlatego nie podzielam poglądu marszałka Borusewicza, że to „oni muszą teraz za ten system pokutować”. Ilu jest takich z wielotysięcznej armii donosicieli, którzy „pokutują”? Czy wyrazili skruchę? Czy przeprosili? Minister Boni po ujawnieniu dokumentów służb specjalnych w 1992r.zaklinał się, że nie współpracował, kłamliwie obrzucał inwektywami min. Macierewicza, szkodził mu jak tylko mógł. I co? Czy teraz odwołał swoje obelgi? Czy przeprosił? Może pokutuje? Nie, pełni spokojnie wysoką państwową funkcję jak gdyby nic się nie stało. Gdzie marszałek Borusewicz widzi tych „pokutujących”? Natomiast pokutowali i pokutują nadal ci, którzy odmówili współpracy zamykając sobie drogę awansu lub kariery naukowej – wielu z nich, często bardziej zdolnych, pozostało na lichych posadkach. Takie to są losy pokutujących w PRL i obecnie.
*****
Nie dopuścić prawdy do głosu
Pięć godzin trwały, podczas posiedzenia Komisji Śledczej Sejmu, „przepychanki” o zawieszenie udziału posła Mularczyka (PiS) w przesłuchaniu świadka b. ministra Ziobry. Chodziło o podejrzenie stronniczości posła Mularczyka na rzecz przesłuchiwanego. Poseł Kurski (PiS) słusznie argumentował, że to inny członek Komisji, poseł Karpiniuk (PO), swoimi publicznymi wypowiedziami wykazał skrajną stronniczość przeciwko przesłuchiwanemu. A świadek Ziobro czekał. Wreszcie, po naradzie, Komisja zdecydowała, że poseł Mularczyk może brać udział w przesłuchaniu. I, gdy wreszcie Komisja miała przystąpić do przesłuchania, przewodniczący Komisji poseł Czuma (PO) oświadczył, że musi nastąpić przerwa w obradach, co najmniej do 5 grudnia. Poseł Czuma wypełnił swoje zadanie – do przesłuchania nie doszło. Jeszcze w listopadzie Trybunał Konstytucyjny ma orzec, czy Komisja została powołana zgodnie z prawem. Jeśli Trybunał zdecyduje, czego należy się spodziewać, że zakres działania Komisji (niekonkretny) jest niezgodny z Konstytucją, Komisja ulegnie rozwiązaniu i do przesłuchania b. ministra Ziobry nie dojdzie. Pozostaną w dokumentach i świadomości ludzi tylko stronnicze zeznania b. prokuratora generalnego Kaczmarka i b. wicepremiera Leppera. I zapewne o to chodzi.
*****
Po co ten hałas?
Pisząc to nie znam szczegółów strzałów i zawrócenia konwoju wiozącego prezydentów Gruzji i Polski ku granicy z Osetią. Jestem pewny jednak, że to nie był żaden zamach na prezydentów. Po prostu wartownik pełniący służbę na wojskowym posterunku nie zezwolił na przejazd kolumny i widząc wahanie chcących przejechać, zgodnie z otrzymanymi rozkazami i wojskowym regulaminem, oddał strzały ostrzegawcze w powietrze. Wtedy kolumna zawróciła. Tak to, moim zdaniem, było i chyba się nie mylę. Zadziwiające jest oskarżanie strony polskiej o zaniedbanie obowiązków, bo rzecz się działa na terytorium Gruzji. Jakiś czas temu Premier Tusk wraz
z pasażerami polskiego samolotu kilka godzin oczekiwał na pokładzie na wyjaśnienie rzekomego zamachu bombowego. Wtedy takiego hałasu i dochodzenia winy strony polskiej nie było, choć działo się to jeszcze na terytorium Polski. Po co teraz ten hałas? Bo każde zdarzenie musi być komentowane przeciwko Prezydentowi RP – z zasady.
z pasażerami polskiego samolotu kilka godzin oczekiwał na pokładzie na wyjaśnienie rzekomego zamachu bombowego. Wtedy takiego hałasu i dochodzenia winy strony polskiej nie było, choć działo się to jeszcze na terytorium Polski. Po co teraz ten hałas? Bo każde zdarzenie musi być komentowane przeciwko Prezydentowi RP – z zasady.
*****
Jaka osoba taki komentarz
Marszałek Komorowski, druga osoba w Polsce (po Prezydencie RP, nie po Premierze!) wydarzenie w Gruzji, podczas wizyty Prezydenta RP, skomentował w wywiadzie radiowym słowami: „jaka wizyta taki zamach”. Paskudne. Pozostaje mi tylko napisać: jaka osoba taki komentarz.
*****
Maciej K. Sokołowski