O globalnym Kalim, skutkach prywatyzacji, pustosłowiu premiera oraz o innych sprawach i sprawkach naszych czasów.
Globalny Kali
Sympatyczny murzyn z powieści W pustyni i w puszczy robi światową karierę mędrca. Oto wszechogarniająca nas globalizacja została bezpardonowo zaatakowana przez tych, którzy do niedawna przedstawiali ją jako nieuniknione ale niezwykle korzystne i wręcz szlachetne zjawisko - symbol postępu cywilizacji. Przywódcy globalistycznej Unii Europejskiej uważali dotąd za swoje posłannictwo:
– zniesienie wszelkich granic między państwami i stworzenie jednego narodu Europejczyków zamiast Polaków, Niemców Czechów itd.;
– walkę z najdrobniejszymi przejawami „nacjonalizmu”
– zunifikowanie prawa i obyczajów, którego przykładem jest
surowe ukaranie Polaków likwidacją stoczni za złamanie prawa UE, ustalonego arbitralnie przez UE.
Teraz ci sami przywódcy gwałtownie zmienili zdanie i:
– wprowadzają lub przywracają w swoich krajach ograniczenia zatrudnienia cudzoziemców, także tych z UE (przestali być Europejczykami?);
– głoszą hasło: kupuj tylko produkty własnego państwa, nie importowane;
– łamią prawa UE dofinansowując swoje przedsiębiorstwa i nie myślą o nałożeniu na siebie kary, a w szczególności nie przychodzi im do głowy zniesienie sankcji nałożonych za to samo, np. na polskie stocznie.
Nobel należy się Sienkiewiczowi nie tylko za Quo Vadis lecz także, a może przede wszystkim, za postać Kalego.
*****
Gdzie kucharek sześć…
Dowiedzieliśmy się z ust wicepremiera Najdera, że działania Rządu Polskiego w sprawie porwanego w Pakistanie Polaka prowadziło przez cztery miesiące sześciu koordynatorów, i że zrobiono wszystko co było możliwe. Nasuwa się stare, mądre powiedzenie: gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść.
*****
Uzależnienie
Minister Czuma nie jest uzależniony ani od papierosów, ani od alkoholu, ani od narkotyków - wprost wzór odporności charakteru na pokusy tego świata. Odnoszę jednak wrażenie, że trapi go jeden, stosunkowo rzadki nałóg – uzależnienie od pożyczek.Współczuję.
*****
Efekty doktrynalnej prywatyzacji
Czytam (Rzeczpospolita, 13.02.2009), że UE nakazuje polskiemu rządowi zwrócić producentom energii elektrycznej podatek VAT za kilka lat wstecz. Podatkiem – zgodnie prawem europejskim – powinien być obciążony dystrybutor a nie – jak mówi nasze prawo – producent. Gdyby, zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, właścicielem producenta i dystrybutora energii, którzy działają w kluczowej dla państwa dziedzinie gospodarki energetycznej, było państwo – nie byłoby problemu. Przełożylibyśmy pieniądze z jednej do drugiej państwowej kieszeni Doktryna sprzedaży wszystkiego, co ktoś chce kupić i to najlepiej komuś z zagranicy, przynosi nam dotkliwe straty finansowe. Ile jeszcze za doktrynalne sprzedaże państwowego majątku zapłacimy?
*****
PO nie przewidziała1
Premier Tusk przyznał, że …kiedy PO obejmowała władzę, była przekonana, że będzie „przez najbliższe lata zarządzać wielkim sukcesem”. – Po kilku miesiącach jednak świat zaczął budzić się ze świadomością, że dobre czasy… odchodzą w przeszłość… Niestety PO zaczęła się „budzić” dopiero w końcu roku, a wcześniej skierowała do Sejmu budżet „wielkiego sukcesu”. Budżet skorygowano dopiero po obudzeniu się PO. Na tym tle dziwi opinia Tuska, że …szczególnie bezcenną cechą rządu i PO jest właśnie przewidywalność… To taka przewidywalność inaczej - czyli krótkowzroczna.
*****
O jakie instrumenty konkretnie chodzi?
Dzisiaj dla polskiego rządu nie ma ważniejszego zadania niż mądrymi, dobrze przemyślanymi instrumentami oddziaływać na rynek pracy tak, aby ludzie nie tracili pracy – obiecał szef rządu. Jak dodał, rząd zdaje sobie sprawę, że sygnały o wzroście bezrobocia budzą niepokój… No cóż, do określeń „mądre” i „dobrze przemyślane” można dodać jeszcze szereg innych. Tylko skoro brak, jak dotąd, wskazania konkretnych instrumentów, są to słowa puste. Na razie mowa tylko o oszczędnościach, a te wzmagają wzrost bezrobocia.
*****
Żeby spłacać długi trzeba pracować
Tusk dodał, że głównym zadaniem rządu w czasie kryzysu jest chronić ludzi i ich pieniądze. Jak podkreślił, gdyby przyjął propozycję, z jaką przyszedł do niego J. Kaczyński, to tylko w 2009 r. „trzeba by było zadłużyć każdą polską rodzinę na ponad 2 tys. zł”… Po pierwsze: każda polska rodzina jest już zadłużona od lat i to, o ile wiem, na znacznie większe sumy. Te 2 tys., o których mówi premier Tusk, to tylko niewielki dodatek do istniejącego zadłużenia. Po drugie: jak się pracuje, można długi spłacać – jeśli się nie pracuje, to nawet nie mając żadnego długu trudno wyżyć. Proszę spytać kogokolwiek czy woli mieć dług i pracować, czy nie mieć długu i być bez pracy. Teraz, gdy mamy kryzys, blokada zadłużenia spowoduje, że dużo więcej ludzi straci pracę. Bezrobocie już przewyższa 10%.
*****
Życie na kredyt to garb
W ocenie Tuska … jednym z głównych źródeł światowego kryzysu, szczególnie w najbardziej rozwiniętych krajach świata, było życie na kredyt,… Dodał dalej, że …My Polacy wiemy, co to znaczy dźwigać garb zadłużenia i marnować szansę po szansie dla całego pokolenia… Zamiast komentarza przytoczę zadłużenia prominentnych działaczy PO, którzy mają inne zdanie. Według oświadczeń majątkowych kredyty zaciągnęli: poseł Chlebowski w wysokości 93 tys. zł., poseł Schetyna - 150 tys. zł., minister Nowak - 450 tys. zł. I nie są garbaci? Mam im współczuć, tak jak Tusk Polakom?
*****
Ratowanie, ochrona czy likwidacja?
Według Tuska, oszczędności i działania antykryzysowe jego rządu są nie po to, aby „ratować instytucje, kapitały i fortuny”, ale chronić przede wszystkim „wynagrodzenia i miejsca pracy”. Oszczędności państwa (o innych działaniach antykryzysowych rządu głucho) polegające na ograniczeniu wydatków w kraju na inwestycje, remonty, zakupy sprzętu itd. nie ratują ale likwidują instytucje i miejsca pracy. Kapitały i fortuny wytrzymają nawet 10 lat kryzysu - ich posiadacze poprawią nawet swoją sytuację pożyczając ofiarom rządowych oszczędności na wysoki procent.
*****
Maciej K. Sokołowski