O posłach, którzy chcą być sędziami, „elitach” i o innych sprawach i sprawkach naszych czasów.
Sejm ułomnym sędzią we własnej sprawie
Prof. W Sadurski (Rzeczpospolita, 12.05.2008) zabiera trzeźwy głos w sprawie ograniczenia biernego prawa wyborczego do Sejmu i Senatu osobom skazanym przez sądy. Wskazuje, i słusznie, że Kodeks Karny umożliwia sądom podjęcie decyzji o odebraniu skazanemu prawa wyborczego. Sądy podejmują takie decyzje po dokładnym rozpatrzeniu konkretnej sprawy. Działające „automatycznie” zakazy konstytucyjne – które nie będą, bo nie mogą, uwzględniać szczególnych okoliczności – są rozwiązaniem złym. Od siebie dodam, że Konstytucja RP rozstrzyga jednoznacznie, że pozbawianie obywatela prawa wyborczego należy do władzy sądowniczej (art. 62 oraz art. 99). Zastąpienie uprawnień sądu (władzy sądowniczej) „automatyczną” decyzją Sejmu (władza ustawodawcza) jest, jak sądzę, wydaniem postanowienia – i to wysoce ułomnego – we własnej sprawie. Czyżby początek nowej korporacji?
*****
Czego nie jest w stanie zrozumieć „elita”
PO chce finansowania konkretnych partii politycznych tylko przez zwolenników tych partii, a nie z pieniędzy wszystkich podatników, czyli z budżetu – tak jak teraz. PO proponuje, aby to podatnik mógł przekazywać 1% należnego podatku na wybraną partię. Tylko, że to nie zmienia istoty rzeczy. Bowiem, mówiąc prościej, podatnik tylko zleca przekazanie pieniędzy z budżetu na konto wybranej partii. A więc partie nadal będą finansowane z budżetu, na który składają się wszyscy podatnicy. Kolejny przykład bezmyślnych propozycji PO, z których trzeba się będzie wycofać.
*****
Pani posłanka Magdalena Kochan (PO) nie rozumie znacznie więcej
Na zarzut, że deklaracja podatnika o przekazaniu 1% należnego podatku na wybraną partię jest ujawnieniem jego preferencji politycznych, pani posłanka odpowiada: Posiadanie własnych poglądów politycznych nie jest rzeczą wstydliwą – jak sądzę – i ujawniamy przecież swoją preferencję polityczną w wyborach parlamentarnych, samorządowych czy prezydenckich… Pani Posłanko! Wybory ujawniają preferencje sumy wyborców, natomiast nie wolno ujawniać głosu poszczególnego wyborcy – wybory są tajne. Czyżby nie zauważyła Pani kabin do głosowania w lokalach wyborczych? Proszę przeczytać Konstytucję, proszę pomyśleć.
*****
Premier Tusk przestawia słowa
Premier Tusk w czasie pozornej „samokrytyki” postawił się po stronie niezadowolonej z rządu połowy społeczeństwa i powiedział, że jego rząd: „nie wszystkie obietnice spełnił”. Świadomie przestawił „nie”? Przecież jego rząd: wszystkie obietnice nie spełnił, czyli poprawnie po polsku: nie spełnił żadnej obietnicy. Sprytne.
****
Wynalazek min. Zdrojewskiego
Powiedzenie min. Zdrojewskiego: „rewolucja, która będzie się dokonywała stopniowo” zasługuje na zapis w kronikach absurdu.
*****
Przestroga zza grobu
Rządowi premiera Tuska dedykuję zdanie historyka francuskiego Tocqueville’a (XIX wiek): „Najniebezpieczniejszą chwilą dla złego rządu bywa zwykle ta, w której zaczyna on wprowadzać reformy”. Ale z drugiej strony – jak długo można być bezczynnym?
*****
Kto się musi pogodzić?
P. prof. Żyżyński w rozmowie z red. M. Boberem (Nasz Dziennik, 15.05.2008) mówi prawdę o reprywatyzacji i rekompensatach. Miło mi, że widzi konieczność odróżnienia reprywatyzacji (oddanie w naturze) od odszkodowań (rekompensat), bo mam ten sam pogląd[1]. Chciałbym jednak coś dodać. Otóż, na zakończenie p. prof. mówi: Część potomków dawnych właścicieli powinna się pogodzić z nieuchronnymi i nieodwracalnymi skutkami II wojny światowej i innych minionych zdarzeń historycznych. Dopowiadam z naciskiem, że również ci, którzy rabowali cudze mienie i ich potomkowie,powinni się pogodzić z nieuchronnością zwrotu tego co zawłaszczyli w czasach powojennej nacjonalizacji i następnie „prywatyzacji” w końcu lat 80 i później, a także z koniecznością zadośćuczynienia pozbawionym swojego mienia.
*****
Maciej K. Sokołowski