"Polska jest brzydką panną bez posagu, która powinna się uśmiechać" – któż nie pamięta słynnych słów byłego szefa ministerstwa spraw zagranicznych, Władysława Bartoszewskiego? Pouczając "dyplomatołków" Bartoszewski zbudował fundamenty "nowej" polityki zagranicznej rządu koalicji PO-PSL. Pomysł prowadzenia "polityki uśmiechów" spodobał się Donaldowi Tuskowi, który twierdził, że "profesjonalna polityka zagraniczna" polega właśnie na uśmiechach, a nie na "grymaszeniu i strojeniu groźnych min".
Sytuacja w Polsce wydawała się tym poważniejsza, że wizytę w naszym kraju zapowiadała kanclerz Niemiec Angela Merkel… W mediach pojawiły się ostrzeżenia, że tym razem któryś z tabloidów może posunąć się jeszcze dalej i przywitać przywódczynię sąsiedniego mocarstwa np. wielkim nagłówkiem na pierwszej stronie: "Donald urwij jej łeb!".
Na szczęście nic takiego się nie zdarzyło… Niespodziewanie, wobec szefowej niemieckiego rządu polskie gazety były bardziej łaskawe niż wobec trenera tamtejszej drużyny futbolowej.
Nieustraszona pani kanclerz prawidłowo rozszyfrowała medialne zamieszanie. Nie dała się nabrać na wcześniejsze "antyniemieckie" przedstawienie i nie zrezygnowała z przyjazdu do Polski. Po kilku godzinach gospodarskiej wizyty, cała i zdrowa opuściła nasz kraj. Trzeba przyznać, że kanclerz Angela Merkel ma głowę!