Zastępy autorytetów medialnych rzuciły się, aby udowodnić, że decyzje poszczególnych europejskich narodów nie mogą mieć wpływu na kształt "demokratycznej Europy".
Przeciwko, prezentowanej w "traktacie deformującym UE", centralistycznej wizji Związku Socjalistycznych Republik Europejskich wypowiedzieli się Irlandczycy. Według ekspertów, zdanie "niedorosłych do demokracji" Irlandczyków nie powinno mieć znaczenia, bo "Zielona Wyspa" to kraj mały, z ledwie kilkoma milionami obywateli!najsilniejszych krajów Unii!
Po Francuzach traktat w referendum odrzucili też Holendrzy. Jeżeli dla dobra "europejskiej demokracji" nie można uwzględnić opinii licznych Francuzów, ani nielicznych Irlandczyków, więc nie ma żadnego powodu, aby w sposób uprzywilejowany traktować narody o przeciętnej liczbie ludności. Nic więc dziwnego, że i zdanie Holendrów nie ma znaczenia dla brukselskich biurokratów…
Przywódcom naszego kontynentu europejski lud przestał być potrzebny. Zamiast demokracji elity wybrały "centralizm demokratyczny".




