– Jeśli wygramy wybory, to zorganizujemy referendum odnośnie Lizbony - twierdzi przywódca brytyjskich konserwatystów. Czy obywatele kolejnego państwa powiedzą „nie” projektowi eurokratów?
Wiele wskazuje na to, iż niebawem mogą odbyć się kolejne wybory do Izby Gmin. – Jeśli tak się stanie, obywatele będą głosować nad traktatem lizbońskim ? uważa David Cameron (na zdj.), lider brytyjskiej Partii Konserwatywnej. Według sondaży torysi mają 10 proc. przewagi nad rządzącą Partią Pracy. Cameron zarzuca jej oszukanie wyborców w tej sprawie. – Laburzyści obiecywali referendum nad traktatem konstytucyjnym. Traktat lizboński dotyczy tej samej kwestii, więc powinni dotrzymać słowa - mówi brytyjski polityk.
Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown podpisał traktat w grudniu, jednak musi on zostać ratyfikowany. Może to zrobić parlament lub naród w referendum. – Nie będziemy stać bezczynnie, ponieważ uważamy, że zbyt dużo władzy przekazuje się z Westminster do Brukseli - odpowiada Cameron na pytanie, czy torysi będą nawoływać do odrzucenia traktatu. – Jednak na razie nie chcę stwierdzać co dokładnie zrobimy w takim przypadku ponieważ nie wiemy, czy referendum w ogóle będzie miało miejsce - uważa konserwatysta.
Cameron dodał iż nie chce, by Wielka Brytania występowała z Unii Europejskiej, gdyż członkostwo w UE leży w jej interesie. Jednocześnie skrytykował politykę europejską Partii Pracy. – Labourzyści przyjmują wszystko, co tylko Bruksela zaoferuje - stwierdza torys.
– Margaret Thatcher pokazała walcząc o rabat brytyjski, że jeśli masz bardzo jasny, bardzo prosty stosunek do Europy i mówisz: spójrzcie, my chcemy być w Unii Europejskiej, ale nie podoba nam się status quo i chcemy zmienić parę rzeczy, jeśli masz ten jeden cel, to nie ma powodu, byś nie mógł go osiągnąć - uważa Cameron.
W jedynym państwie w którym odbyło się referendum odnośnie traktatu lizbońskiego, Irlandii, obywatele nie zgodzili się na jego ratyfikację. Sondaże wskazują, iż tak samo postąpiliby Brytyjczycy.