Wobec prób odzyskania przez Rosję strefy wpływów w byłych republikach dawnego ZSRR, priorytetem polityki USA powinno być przyjęcie do NATO Finlandii i dozbrojenie Litwy, Łotwy i Estonii – uważa czołowy publicysta "Washington Post" JimHoagland w artykule zamieszczonym w niedzielnym numerze waszyngtońskiego dziennika .
Zdaniem publicysty "Rosja rozwija wszechstronną strategię wykrwawiania Ameryki na całym świecie. (…) Zamiary Kremla – stworzenie "nowego ładu światowego" w oparciu o rosnącą słabość USA – ujawniły się ze zdumiewająca jasnością i szybkością w ostatnich trzech miesiącach". Hoagland przypomina w tym kontekście wystąpienie prezydenta Dmitrija Miedwiediewa(na zdj.), w którym w formie "pięciu zasad" polityki międzynarodowej przyznał on m.in. Rosji prawo do sfery "uprzywilejowanych interesów" w państwach dawnego ZSRR i innych sąsiednich krajach. "Nie wypowiedzianym dodatkiem do tej „piątej zasady Miedwiediewa” jest założenie, że USA i ich partnerzy w NATO nie są wystarczająco silni, aby oprzeć się tej doktrynie hegemonii (rosyjskiej)" – pisze.
Według Hoaglanda, ścisła współpraca prezydenta George’a W. Busha zproamerykańskim prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym zapobiegła na razie wykorzystaniu przez Rosję konfliktu w Gruzji do podzielenia Waszyngtonu i jego sojuszników z NATO, ale "wbijanie klina (między USA a Europę) pozostaje podstawowym celem polityki rosyjskiej, której musimy się przeciwstawić (…) Można to osiągnąć najlepiej przez skupienie się na północnej flance Rosji, gdzie NATO jest zjednoczone i stosunkowo silne, zamiast wikłać się w nowe spory na temat roli NATO na Kaukazie i na Ukrainie, gdzie sojusz jest jeszcze podzielony (…). Czas, aby Bush i inni przywódcy NATO przyznali wysoki priorytet rozmowom z Finlandią, która rozważa przyłączenie się do NATO. Jeżeli Finlandia się dołączy, Szwecja może pójść jej śladem. Członkowie NATO powinni również zacząć wzmacniać obronę trzech bałtyckich członków sojuszu: Litwy, Łotwy i Estonii, jak sugerował to ostatnio ambasador amerykański w NATO Kurt Volcker. Przeprowadzenie niezapowiedzianych wspólnych manewrów z państwami bałtyckimi byłoby jednym ze sposobów przyciągnięcia uwagi Rosji" – czytamy w artykule.