Marszałek Borusewicz ubolewał nad systemem, który „łamał ludzi i zmuszał do współpracy”. Chodziło o tajnych współpracowników służb specjalnych PRL.
Zachodzi jednak pytanie o narzędzia przymusu. Były to nie tylko groźby wobec ludzi i ich rodzin – w tym przypadku można by nawet współpracę usprawiedliwiać. Na ogół jednak ci ludzie nie pchają się na wysokie stanowiska państwowe i nie podlegają lustracji. Ale czy do narzędzi „przymusu” i „łamania” można zaliczyć obietnice awansu, kariery zawodowej lub naukowej, wyjazdu za granicę, talonu na samochód, ukrycia drobnych przestępstw i wielu, wielu innych korzyści oraz wyróżnień? Skorzystali z takich okazji, zrobili karierę, ustawili się w życiu – ale im wciąż za mało. Teraz chcą być posłami, senatorami, ministrami, chcą należeć do elity państwa. Przyzwyczaili się „wystawać” ponad innych i nie chcą z tego rezygnować.
Dlatego nie podzielam poglądu marszałka Borusewicza, że to „oni muszą teraz za ten system pokutować”. Ilu jest takich z wielotysięcznej armii donosicieli, którzy „pokutują”? Czy wyrazili skruchę? Czy przeprosili? Minister Boni po ujawnieniu dokumentów służb specjalnych w 1992r.zaklinał się, że nie współpracował, kłamliwie obrzucał inwektywami min. Macierewicza, szkodził mu jak tylko mógł. I co? Czy teraz odwołał swoje obelgi? Czy przeprosił? Może pokutuje? Nie, pełni spokojnie wysoką państwową funkcję jak gdyby nic się nie stało. Gdzie marszałek Borusewicz widzi tych „pokutujących”? Natomiast pokutowali i pokutują nadal ci, którzy odmówili współpracy zamykając sobie drogę awansu lub kariery naukowej – wielu z nich, często bardziej zdolnych, pozostało na lichych posadkach. Takie to są losy pokutujących w PRL i obecnie.
Maciej K. Sokołowski