Instytut Pamięci Narodowej nie będzie musiał uzupełniać aktu oskarżenia za stan wojenny. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił decyzję niższej instancji. Sąd uznał, że zebrane dowody wystarczą do prowadzenia procesu, a zbieranie innych przesłaniałoby wyjaśnienie sprawy. Oznacza to, że wkrótce na ławie oskarżonych będą mogli zasiąść Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak i Stanisław Kania.
Troje sędziów SA uwzględniło zażalenie IPN na decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie, który na wniosek obrony 14 maja zwrócił sprawę katowickiemu pionowi śledczemu IPN – w celu uzupełnienia "istotnych braków" śledztwa.
SO polecił, by IPN m.in powołał zespół biegłych historyków do oceny realności groźby interwencji ZSRR w latach 1980-1981; zwrócił się do zagranicznych archiwów o dokumenty i przesłuchał nowych świadków, m.in. z zagranicy (w tym Margaret Thatcher i Michaiła Gorbaczowa).
SA uznał, że zebrane już przez IPN dowody wystarczą do prowadzenia procesu, a zbieranie innych przesłaniałoby wyjaśnienie sprawy. Podkreślono, że zwrot sprawy do śledztwa jest możliwy przy łącznym spełnieniu dwóch przesłanek: braki materiału są istotne, a ich usunięcie w czasie procesu rodziłoby znaczne trudności.
– Brak jest dostatecznych i przekonujących przesłanek do uznania, że decyzja o przekazaniu sprawy prokuratorowi w celu uzupełnienia śledztwa jest zasadna – powiedziała w ustnym uzasadnieniu postanowienia SA sędzia Barbara Skoczkowska.
Według SA, SO wyszedł z założenia, że istotą zarzutów wobec podsądnych było "przygotowanie i nielegalne wprowadzenie stanu wojennego, a także zarządzanie nim". Sędzia Skoczkowska dodała, że do takich wniosków mogło doprowadzić "mało precyzyjne i niejednoznaczne sformułowanie przez prokuratora IPN zarzutów zawartych w akcie oskarżenia".
Sędzia powiedziała, że zalecane przez SO powołanie biegłych byłoby możliwe wtedy, gdyby przedmiotem procesu była – a według SA, nie jest – "konieczność oceny merytorycznej zasadności wprowadzenia stanu wojennego". – Tymczasem ze względu na treść stawianych oskarżonym zarzutów i ich prawną kwalifikację, istotą sprawy są prawne aspekty przypisywanych oskarżonym zachowań – podkreśliła sędzia.
Według SA, w takiej sytuacji, powołanie biegłych oznaczałoby przeniesienie na nich odpowiedzialności za prawną ocenę zarzutów, do czego powołany jest tylko sąd. Sędzia podkreśliła, że całość okoliczności związanych ze stanem wojennym powinna być badana przez historyków, socjolgów i politologów, ale nie przez sąd rozpatrujący konkretną sprawę.
Zdaniem SA, zbyteczne byłyby przesłuchania wnioskowanych przez SO świadków, bo "okoliczności, które miałyby być udowodnione, nie są bezpośrednio związane z treścią postawionych oskarżonym zarzutów". Według Skoczkowskiej, niektóre zalecenia SO są niewykonalne, a SO "w ogóle nie wskazał tezy dowodowej, które miałyby być wykazane". Sędzia dodała, że wiele materiałów jest dostępnych w publikowanych źródłach historycznych.
SA zwrócił uwagę, że niektórym oskarżonym zarzucono udział lub kierowanie "związkiem zbrojnym" (czyli tzw. Wojskową Radą Ocalenia Narodowego – powołanym w nocy 12 grudnia 1981 r. pozakonstytucyjnym tworem, który administrował stanem wojennym).
Skoczkowska oświadczyła, że oceniając zasadność tych zarzutów, należy pamiętać jakie cechy powinna mieć grupa osób, by można było ją uznać za "związek zbrojny" w rozumieniu prawa karnego. "Pomocne w tym zakresie sądowi I instancji z pewnością będą poglądy formułowane przez doktrynę, w tym przez komentatorów kodeksu karnego oraz przez Sąd Najwyższy oraz sądy powszechne w bardzo bogatym orzecznictwie dotyczącym tego zagadnienia" – dodała sędzia.
Podkreśliła też, że sąd będzie też musiał mieć na uwadze "uprawnienia i obowiązki oskarżonych wynikające z wszelkich obowiązujących ich przepisów, w tym konstytucji PRL i ustawy o powszechnym obowiązku obrony".
SA uważa, że decyzja SO "nie wskazuje, czy jego zdaniem istotne braki postępowania przygotowawczego dotyczą materiału dowodowego zgromadzonego przez prokuratora na poparcie jego tezy o przynależności oskarżonych do związku zbrojnego, czy też przekroczenia przez nich przysługujących im uprawnień".
Skoczkowska przypomniała ponadto, że początkowa data zarzutów z aktu oskarżenia to 27 marca 1981 r. Dodała zarazem, że już pod koniec lat 70. przesyłano Komitetowi Obrony Kraju dokumenty co do zasad wprowadzania w PRL stanu wojennego. – Rolą sądu będzie analiza materiału dowodowego i ocena stanowiska prokuratora w tym zakresie – powiedziała sędzia.
– Prokurator ponosi ryzyko niezgodnego z jego oczekiwaniami rozstrzygnięcia sprawy w sytuacji nieprzeprowadzenia dowodów winy – oświadczyła sędzia. – Prokurator winien więc w trakcie całego postępowania aktywnie uczestniczyć w rozprawie i w razie konieczności wnioskować o przeprowadzenie odpowiednich dowodów; ewentualnie, jak to może mieć miejsce w niniejszej sprawie, ułatwiać sądowi uzyskanie stosownych dokumentów – dodała.
Na koniec Skoczkowska oświadczyła, że konieczne było przekazanie tych uwag dla SO, bo wynikało to "ze szczególnej wagi sprawy, jak i konieczności jej rozpoznania w rozsądnym terminie".
W SA nie stawił się żaden z oskarżonych ani ich obrońca (nie mają takiego obowiązku).
Prok. IPN Piotr Piątek, który wnosił przed SA o uchylnie decyzji SO, powiedział dziennikarzom, że teraz "oczekuje wyznaczenia pierwszej rozprawy". Dodał, że SA uznał, iż świadkowie z zagranicy są zbędni; jego zdaniem ani Gorbaczow, ani Thatcher nie będą zeznawać.
Pytany, czy będzie wnosił w czasie procesu o jakieś nowe dowody, Piątek odparł, że "oskarżyciel publiczny będzie brał aktywny udział w rozprawach". – Każda sytuacja jest możliwa – tak odpowiedział na uwagę, że oskarżeni są w podeszłym wieku. Nie chciał oceniać szans zakończenia procesu ani też tego, ile mógłby on trwać. Dodał, że nadal popiera tezę oskarżenia o udziale oskarżonych w "związku zbrojnym".
Uchylenie decyzji oznacza, że wkrótce będzie mógł być wyznaczony termin rozpoczęcia procesu. Można się spodziewać tego najwcześniej we wrześniu lub październiku – poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Wojciech Małek.
Powiedział, że sprawa jest skomplikowana, gdyż na rozpatrzenie oczekują jeszcze wnioski niektórych oskarżonych o umorzenie postępowania.
Dodał, że prowadzenie procesu wymaga korelacji z trwającymi przed Sądem Okręgowym w Warszawie dwoma innymi procesami, w których oskarżeni są m.in. Kiszczak oraz Jaruzelski. Kiszczak – sądzony od 1993 r. za wydanie szyfrogramu, który miał być podstawą działań milicji w kopalni "Wujek"
w 1981 r. – może zgodnie z zaleceniami lekarzy przebywać w sali sądu tylko 2 godziny dziennie. Podobne ograniczenia lekarskie ma także Jaruzelski – sądzony przed SO od 2001 r. za masakrę robotników wybrzeża w 1970 r.
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN w Katowicach skierował do sądu akt oskarżenia wobec w sumie dziewięciu osób – członków utworzonej w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. tzw. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) oraz Rady Państwa PRL (która formalnie wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety). Zarzuty dotyczą m.in. kierowania i udziału w "związku przestępczym (chodzi o WRON) o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw".
Główni oskarżeni to gen. Jaruzelski – ówczesny I sekretarz PZPR, premier PRL i szef MON, a także szef WRON, gen. Kiszczak – członek WRON i ówczesny szef MSW oraz Kania, były już wtedy I sekretarz KC PZPR. Oskarżeni nie przyznają się do zarzutów; w IPN odmówili składania wyjaśnień.
{sidebar id=4}
Jaruzelski jest oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" (czyli WRON) – za co grozi do 10 lat więzienia. Drugi zarzut to podżeganie Rady Państwa do przekroczenia uprawnień przez uchwalenie w czasie sesji Sejmu PRL i wbrew konstytucji dekretów o stanie wojennym.
W 2006 r., gdy IPN stawiał mu zarzuty, Jaruzelski odrzucał je i mówił, że liczy, iż "niezawisły sąd będzie potrafił ocenić bolesną prawdę". Dodał, że jeśli dojdzie do procesu, będzie to "sąd moralny" nad "tymi w mundurach i bez mundurów" oraz z "milionami, którzy poparli stan wojenny".
Według obrony, oskarżeni nie popełnili przestępstwa, bo działali w stanie tzw. wyższej konieczności wobec groźby sowieckiej interwencji. Jaruzelski zapewnia, że zależy mu na szybkim procesie i powtarza, że stan wojenny był ocaleniem kraju przed katastrofą.
Onet.pl/RZ