1 września przechodził do tej pory na świecie bez większego echa. W Niemczech też niespecjalnie wspominano o tej rocznicy. Tym razem była to jednak rocznica ?okrągła?. Dlatego o Polsce w kontekście historycznym mówiono na świecie. Mimo tego nie udało się tych obchodów przygotować na taką skalę, jakiej można było się spodziewać i jaką zapowiadał rząd.
Nie przyjechali główni sojusznicy Polski z tamtego okresu. Zabrakło nie tylko prezydenta Baracka Obamy, ale także Gordona Browna i Nicolasa Sarkozy’ego. Głównym bohaterem uroczystości na Westerplatte stał się premier Władimir Putin.
Nikt nie jest naiwny i powszechnie wiadomo, że Rosja politykę historyczną, czy też politykę pamięci, prowadzi również za pomocą wywiadu zagranicznego. Stąd też 1 września zaprezentowano materiały mające rzekomo udowadniać sojusz Polski z Hitlerem. To nic, że te materiały są kłamliwe i wprost można to stwierdzić. Konferencję prasową rosyjskiego wywiadu komentował m. in. dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Zgadzam się z korespondentką z Moskwy, która na łamach FAZ zwróciła uwagę na to, że przy okazji 70. rocznicy wybuchu wojny Rosji naprawdę udało się coś „ugrać”. Rozmywanie prawdy historycznej i manipulowanie historią przynosi jakieś efekty. Tzw. relatywizacja historii nie pozostaje bez śladu.
Efektem tegorocznych obchodów wybuchu wojny, przy silnej propagandzie rosyjskiej jest samozadowolenie Niemców, co można wyczytać w tamtejszej prasie. Niemcy są głównymi sprawcami tamtych nieszczęść i mamy z nimi dość poważne różnice w interpretowaniu historii. Jednak na tle różnic z Rosją, które zostały bardzo mocno wyakcentowane w ostatnim czasie, różnice z Niemcami gdzieś zanikły.
Osobiście zastanawiałem się, jakie jest przesłanie wczorajszej uroczystości na Westerplatte i przemówień, które tam się pojawiły. Kiedyś obchodziliśmy rocznicę niemieckiej napaści na Polskę. Wydarzenia z 1939 roku z Westerplatte były symbolem oporu jaki słabi stawiali dużo silniejszemu przeciwnikowi. W tym roku usłyszeliśmy w Gdańsku ogólne potępienie wojny. Słychać to było wyraźnie zwłaszcza od premiera Donalda Tuska. Mamy do czynienia z rozmywaniem przekazu, generalizowaniem ofiar, których musi być po równo. Treści, które wczoraj padły z ust polityków były bardzo poprawne.
Donald Tusk zakończył swoje przemówienie stwierdzeniem „nigdy więcej wojny”. Mamy tu do czynienia z przesłaniem pacyfistycznym, które jest kompletnie bez sensu. „Nigdy więcej wojny’. Czyżby premier zapomniał, że mamy aktualnie żołnierzy w Iraku, Afganistanie. I nie są to tylko misje stabilizacyjne, bo nasi żołnierze giną. W Europie mieliśmy wojnę na Bałkanach, w którą zaangażowali się także Niemcy. Więcej. Europa była niemal zgodna, że Niemcy oraz inne kraje powinny zbrojnie interweniować na Bałkanch. Gdy Tusk mówił, że „nigdy więcej wojny”, to obok niego siedział premier kraju, który jeszcze rok temu prowadził wojnę z Gruzją i dokonał ludobójstwa w Czeczenii.
Na Westerplatte z ust Tuska można było usłyszeć swoistą nowomowę. Skojarzyło mi się to z czasem komunizmu w Polsce. Przyjeżdżali ludzie z Zachodu i my ich krytykowaliśmy, ponieważ szukali usprawiedliwienia dla polityki Rosji i unikali sądów kategorycznych. Minęło nieco czasu, jesteśmy trochę mocniejsi i zachowujemy się bardzo podobnie. Trzeba tutaj powiedzieć jasno i wyraźnie, że zaproszenie przez Polski rząd Putina do Gdańska jest zwykłym skandalem. I nie ma co tego zaproszenia tłumaczyć iluzorycznymi tak naprawdę korzyściami politycznymi.
Putin mówił o ważnej rzeczy, którą pomijano w komentarzach do słów pisanych i mówionych rosyjskiego premiera. Mówił o Wielkiej Europie, różniącej się jednak od Unii Europejskiej ufundowanej na porozumieniu francusko-niemieckim. Wielka Europa Putina opiera się na porozumieniu niemiecko-rosyjskim. Dlaczego nikt nie dopytuje go, jaką rolę i jakie miejsce w takiej Wielkiej Europie przeznacza dla Polski?
Najlepsze przemówienie wygłosił bezsprzecznie prezydent Lech Kaczyński. W odróżnieniu od innych, poprawnych przemówień było ono pełne treści. Pewnie dlatego niemalże od razu został za nie skrytykowany, m.in. przez mieszkających w Niemczech Żydów, którzy protestują przeciwko zestawianiu Katynia z holokaustem.
Prezydent wyraźnie mówił o totalitaryzmach. Potępił też wszelkie imperializmy które powodują podobne tragedie jak ta sprzed 70. lat. Koniecznie trzeba zwrócić uwagę na to, że Lech Kaczyński przeprosił za Zaolzie. Po raz pierwszy ze strony polskiej to się zdarzyło. Mówiąc o Zaolziu mówił o nienaruszalności terytorialnej, integralności. Potem powiązał to z Gruzją.
Dalej Kaczyński odrzucił analogie między Katyniem, a jeńcami rosyjskimi z 1920 r., które próbował snuć Putin. Prezydent przemawiając na Westerplatte przedstawiał też polską interpretację traktatu wersalskiego. Rosjanie tłumaczą go inaczej, a Niemcy jeszcze inaczej. Prezydent mówiąc o niestabilności traktatu, przyczynę widzi w rodzących się totalitaryzmach. Podkreślił jasno, że przez lata w Europie próbowano paktować z totalitarną III Rzeszą. A Polska już jesienią 1933 roku proponowała prewencyjną, zapobiegawczą wojnę z Niemcami.
Śmiem twierdzić, że przemówienie z 1 września z Westerpaltte było najlepszym jakie wygłosił Lech Kaczyński w czasie swojego urzędowania.
Rozmawiał i notował: Mariusz Majewski/fronda.pl/rz