Stu tysięcy zł zadośćuczynienia i przeprosin, żąda były prezydent RP od obecnego. Wałęsa nie zamierza puścić płazem Kaczyńskiemu, że nazwał go tajnym współpracownikiem o pseudonimie „Bolek”. Proces prezydentów rusza we wtorek. Przedmiotem pozwu pełnomocników Wałęsy jest wywiad z Lechem Kaczyńskim wyemitowany w czerwcu 2008 r. w telewizji Polsat. – Wałęsa jest naszym największym autorytetem i nie należy atakować go w taki sposób - powiedziała dziennikarka, gdy pojawił się wątek książki historyków IPN-u Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka „SB a Lech Wałęsa”. Historycy napisali, że że w pierwszej połowie lat 70. Wałęsa był agentem gdańskiej SB o kryptonimie Bolek. Stwierdzenie dziennikarki zakwestionował Lech Kaczyński. – Demokratycznemu społeczeństwu należy się prawda, nawet jeżeli jest trudna - odpowiedział i dodał, że o agenturalnej działalności legendy „Solidarności” wie niezależnie od lektury książki, której jeszcze nie przeczytał.
W pozwie laureat pokojowego Nobla domaga się, by prezydent odwołał swoje słowa jako niezgodne z prawdą, na antenie Polsatu między godz. 21 a 22. Ponadto w pozwie znajduje się żądanie „zaniechania takich wypowiedzi w przyszłości”. Wałęsa domaga się również od Lecha Kaczyńskiego 100 tys. zł jako „zadośćuczynienie za doznaną krzywdę”. Na pierwszej rozprawie sąd zaplanował odsłuchanie wywiadu dla Polsatu, który jest przedmiotem pozwu.
Gdański sąd prowadzi już proces, jaki Wałęsa wytoczył byłemu działaczowi „Solidarności” Krzysztofowi Wyszkowskiemu za wypowiedź o agenturalnej przeszłości byłego prezydenta. Wałęsa chce przeprosin i 40 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny. Niedawno sąd spytał IPN o ewentualne nowe dokumenty, które pojawiły się po 2000 r. które zdaniem sądu mogłyby rozstrzygnąć o agenturalnej przeszłości Wałęsy.
Fronda.pl/RZ