Małgorzata Niezabitowska, rzeczniczka rządu Tadeusza Mazowieckiego, wycofała się ze swej autolustracji, wobec czego Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył proces. Od 2005 r. rzeczniczka rządu Tadeusza Mazowieckiego ubiegała się o sądowe stwierdzenie, że nie była agentką SB.
Uzyskaną przez Polską Agencje Prasową nieoficjalną informację o końcu sprawy potwierdził rzecznik prasowy sądu sędzia Wojciech Małek. Podał, że wobec odstąpienia przez Niezabitowską od autolustracji, w ostatni poniedziałek sąd umorzył proces. – Jako przyczynę wniosku wskazano stan zdrowia lustrowanej i konieczność specjalistycznego leczenia – dodał Małek.
Zgodnie z prawem, osoba, która wystąpiła o autolustrację, może w każdej chwili wycofać swój wniosek. Jeszcze przed rozpoczęciem swego procesu zrobił tak niedoszły metropolita warszawski abp Stanisław Wielgus. Jeśli taka osoba kandydowałaby w przyszłości na funkcję publiczną, zostałaby poddana lustracji przez pion lustracyjny IPN. Niezabitowska w grudniu 2004 r. sama ujawniła, że z jej akt w IPN wynika, iż na początku lat 80. miała współpracować z SB jako „Nowak”. Zaprzeczyła temu, mówiąc że sfałszowano potwierdzające to dokumenty. W IPN zachował się mikrofilm materiałów SB o Niezabitowskiej oraz ich kserokopia – które IPN udostępnił w 2004 r. mediom. Nie ma tam zobowiązania do współpracy, ani własnoręcznie pisanych meldunków. Jest zaś m.in. dokument o okolicznościach pozyskania Niezabitowskiej – zatrudnionej wtedy w redakcji „Tygodnika Solidarność” – do współpracy z 15 i 16 grudnia 1981 r. oraz notatki oficera SB Roberta Grzelaka z kilkunastu spotkań z nią.
Zwróciła się ona do IPN o przyznanie jej statusu pokrzywdzonego. Gdy go nie otrzymała, wniosła do Sądu Lustracyjnego o autolustrację – do czego miała prawo jako osoba pełniąca w przeszłości funkcję publiczną. Proces toczył się od maja 2005 r. Rozprawy odbywały się – na wniosek lustrowanej – za zamkniętymi drzwiami.
W styczniu 2007 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Niezabitowska nie skłamała w swym oświadczeniu lustracyjnym, zaprzeczając współpracy z SB. Rozstrzygając wątpliwości na korzyść lustrowanej, przyjął, że nie da się wykluczyć, iż raporty oficera SB ze spotkań z nią były fałszowane, zaś sama rejestracja jako tajnego współpracownika SB – przedwczesna.
We wrześniu 2007 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie, uwzględniając apelację pionu lustracyjnego IPN, uchylił ten wyrok, uznając, że Sąd Lustracyjny nie dokonał „wnikliwej analizy” sprawy. Jak mówiła w ustnym uzasadnienia wyroku SA sędzia Barbara Lubańska-Mazurkiewicz, Sąd Lustracyjny przedwcześnie rozstrzygnął wątpliwości na korzyść lustrowanej (a jest to możliwe dopiero po „wyczerpaniu możliwości dowodowych”). W efekcie SA uznał, że ustaleń I instancji nie można uznać za prawidłowe.
Sąd przyznał, że 15 grudnia 1981 r., po wprowadzeniu stanu wojennego Niezabitowską zatrzymano. Podpisała wtedy oświadczenie, że będzie przestrzegać porządku PRL, zobowiązanie do zachowania tego przesłuchania w tajemnicy i deklarację, że po wypuszczeniu przyjdzie na spotkanie następnego dnia. Zarazem kategorycznie odmówiła zostania konfidentem. Choć na spotkanie nie przyszła, Grzelak sporządził raport, z którego wynikało, że przedstawiła listę pracowników „Tygodnika Solidarność”. Według Niezabitowskiej, mógł on wpaść w ręce SB, gdy przeszukiwano jej bagaż na lotnisku.
Według SA, w ponownym procesie sąd miał dokładnie przeanalizować sprzeczności między zeznaniami Grzelaka (mówił, że się z nią spotykał i dostawał od niej informacje) i jej (zaprzeczała słowom esbeka). Sąd miał też wnikliwie zbadać, czy informacje przypisywane przez SB Niezabitowskiej mogły pochodzić z innych źródeł. SA przyznał rację IPN, że nie mogły one pochodzić z podsłuchów telefonicznych, bo w pierwszych dniach stanu wojennego telefony były wyłączone. Ponadto sąd miał ustalić, czy przechodząc do innego departamentu Grzelak przekazał „Nowaka” do prowadzenia innym oficerom. Sąd miał również podjąć próbę przesłuchania osoby, która w 2004 r. ujawniła Niezabitowskiej, że w IPN są akta SB na jej temat.
Po wyroku Niezabitowska mówiła, że jest „bardzo rozczarowana”. Powtórzyła, że „Nowak” był fikcyjnym agentem i Grzelak go nie przekazał. Dodała, że nigdy nie twierdziła, że informacje Grzelaka pochodziły z podsłuchów telefonów. Zapowiadała, że na potrzeby sądu ujawni osobę, która ostrzegła, że IPN ma jej akta.
Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Warszawie – obowiązująca od marca 2007 r. nowa ustawa lustracyjna, która zlikwidowała Sąd Lustracyjny, przekazała orzecznictwo w sprawach lustracji sądom okręgowym w całym kraju. W 2009 r. sąd zawiesił postępowanie wobec Niezabitowskiej z powodu jej złego zdrowia.
wp.pl
PK