Według ustawy o odszkodowanie w wysokości 50 tys. zł mogą wystąpić bliscy osób, które poniosły śmierć podczas wystąpień wolnościowych w latach 1956 – 1989. Rząd ściśle określił, o jakie wystąpienia chodzi: Czerwiec 1956 r. w Poznaniu, Październik 1957 r. w Warszawie, Grudzień 1970 r. na Wybrzeżu (Elbląg, Gdańsk, Gdynia, Szczecin), Czerwiec 1976 r. w Radomiu oraz w okresie stanu wojennego, czyli od 13 grudnia 1981 r. do 22 lipca 1983 r., ze szczególnym uwzględnieniem poszkodowanych w wyniku wydarzeń w kopalni Wujek 16 grudnia 1981 r.
Na niesprawiedliwość ustawy wskazuje senator Zbigniew Romaszewski z PiS. Tym sposobem na pieniądze nie mogą liczyć rodziny ks. Jerzego Popiełuszki, Ryszarda Siwca czy Stanisława Pyjasa. Jeszcze w trakcie prac nad ustawą senatorowie PiS chcieli uwzględnienia ofiar pojedynczych. Zostali jednak przegłosowani przez PO.
– Ta regulacja nie rości sobie pretensji do rozwiązywania problemu wszystkich ofiar, to dopiero pierwszy krok, zajmuje się przypadkami niebudzącymi kontrowersji ? tłumaczy poseł PO Witold Kochan, który prezentował ustawę w Sejmie.
Obrońcy ustawy w obecnym kształcie twierdzą, że rozpatrywanie pojedynczych przypadków wprowadza spore opóźnienia, gdyż o tym komu należy się wynagrodzenie decydować musiałby sąd.
Historyk Jan Żaryn mówi jednak ?Dziennikowi?, że indywidualne przypadki rozstrzygać może IPN, który już prowadzi takie badania. Podaje, że ze 100 zagadkowych przypadków śmierci ludzi walczących o wolność w latach osiemdziesiątych znajdujących się w tzw. raporcie Rokity udało się potwierdzić 56. W opinii prof. Żaryna liczba ofiar indywidualnych może być tak samo duża jak ofiar zbiorowych
fronda.pl/rz