Dalszy wzrost cen podstawowych produktów żywnościowych do końca pierwszego półrocza jest pewny. Kończą się zapasy ubiegłoroczne – chleb, mąka, ryż, owoce – ostrzega Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Rolnej.
Według ocen ekspertów tego Instytutu żywność w pierwszej połowie roku zdrożeje co najmniej o 5 proc. Nie tylko wymienione już produkty – także wzrosną ceny mięsa i jego przetworów. Na wyczerpaniu są nie tylko krajowe zapasy – pustoszeją również składy unijne. A więc zmniejszy się import do Polski. Podobne prognozy dotyczą drobiu i jajek. Wyjątkiem jest cukier, którego spożycie maleje, a zapasy są znaczne. Więc ten akurat produkt tanieje.
Wiceminister rolnictwa Artur Ławniczuk spodziewa się, że w tym roku żywność łącznie zdrożeje od 10 do 15 proc. Piekarze zapowiadają, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni pieczywo na pewno zdrożeje o 10 proc. Przede wszystkim dlatego, że drożeje energia elektryczna i paliwa, czyli transport. Nie można też wykluczyć, że będą kolejne podwyżki cen na pieczywo, jeśli zdrożeje mąka, na razie ceny pszenicy są na szczęście umiarkowane – ok.900 zł za tonę.
Eksperci oceniają, że podstawową przyczyną podwyżek cen żywności jest wzrost cen gazu (drożeje o 14 proc.) i energii elektrycznej ( już zdrożała o 16 proc.). Gaz i energia zdrożały na całym świecie. Drożeje też żywność, a jej wysokie ceny są zagrożeniem dla światowego wzrostu gospodarczego. Tak uważają ekonomiści europejscy i japońscy. Ale zanim to zagrożenie wykażą wskaźniki makroekonomiczne – miliony biednych i średniozamożnych ludzi poczują pustki w portfelach. Bo te grupy ludności, najliczniejsze w większości krajów, wydają najwięcej właśnie na żywność. W Polsce struktura wydatków gospodarstw domowych jest następująca:
– Żywność i napoje bezalkoholowe stanowią 25,7 proc. budżetu rodziny,
– Użytkowanie mieszkania i nośniki energii (elektryczność, gaz, paliwa płynne) – to 19 proc. wydatków w rodzinie,
– Zdrowie – 8,9 proc.
– Rekreacja i kultura – 7,3 proc.
Rządząca obecnie Platforma Obywatelska straszyła wyborców, że rządy Prawa i Sprawiedliwości przyniosą galopującą inflację. Okazało się, że to PO nie ma żadnego pomysłu, jak powstrzymać galopujące ceny i ocalić resztki w naszych portfelach. Choć PiS podpowiada: można na początek obniżyć akcyzy na energię elektryczną i zmniejszyć stawki akcyzy na paliwa. Można też zacząć prowadzić aktywną politykę gospodarczą wobec polskiego rolnictwa i krajowych producentów żywności. Można też postawić kilka zasadniczych pytań Unii Europejskiej – kiedy zacznie się wycofywać z narzuconych m.in. Polsce bezsensownych limitów w produkcji żywności. Zwłaszcza mleka.
Może trzeba, aby rząd zastanowił się dlaczego produkty z importu drożeją zamiast trochę stanieć, gdy złoty jest coraz mocniejszy. Czy nie jest to wina zbyt twardej polityki monetarnej prowadzonej przez Radę Polityki Pieniężnej. Podsumowanie tych problemów i wyciągnięcie wniosków dziś jeszcze jest możliwe. Ale wskazany jest pośpiech, bo ludzie mają coraz chudsze zasoby.
Teresa Wójcik