– Spotkaliśmy się, by zabiegać o prawdę i bronić polskiej demokracji i wolności – mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński, podczas konferencji o Wolnych Związkach Zawodowych, która odbyła się w Sejmie. Zorganizowała ją Anna Walentynowicz, a patronat nad sesją objął prezydent Lech Kaczyński.
Jak podkreślał były premier obecnie poprzez propagandę i forsowany system autorytetów, czyli ludzi, którzy mają o wszystkim rozstrzygać, próbowano zniszczyć prawdę, życie publiczne i intelektualne: „- Jestem naprawdę szczęśliwy i zaszczycony, że mogę w takim gronie, razem z panią Anną Walentynowicz i innymi działaczami Wolnych Związków Zawodowych być na tej sali i walczyć o prawdę” – powiedział, zbierając burzę oklasków od zgromadzonych.
Piszmy sami historię
– Chcemy dawać świadectwo naszej historii. Piszcie swoją historię sami, bo inaczej napiszą inni i napiszą źle” – mówiła Anna Walentynowicz, podkreślając, że WZZ-ty założyli Andrzej Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski i Antoni Sokołowski, a Lech Kaczyński z nimi współpracował udzielając porad prawnych, przez co miał problemy z pracą doktorską.
Walentynowicz nie ominęła także tematu „trudnego” dla tzw. elit postpeerelu – agentury. Jak mówiła ujawniono jednego z tajnych współpracowników, „nie przypuszczaliśmy jednak, że ujawniając jednego agenta, zostawiamy pole do działania innemu agentowi – TW "Bolkowi", przysłanemu nam przez SB. Lecha Wałęsę poznaję w moim domu, w moim mieszkaniu, podczas spotkania konspiracyjnego, na którym miał wykład pan Lech Kaczyński”.
Na konferencji prasowej zorganizowanej w przerwie obrad, zapytana dlaczego na sali nie ma Lecha Wałęsy, legenda „Solidarności” podkreśliła " – Proszę państwa, mając taką wiedzę jaką mamy dzisiaj, jaką każdy już ma na dzień dzisiejszy, to ja proponuje zaciągnąć kurtynę milczenia i oszczędzić sobie wstydu na temat tego człowieka.”
Krzysztof Wyszkowski, współzakładający WZZ-ty przypomniał ideę i działalność Wolnych Związków, akcentując fakt, że to dzięki Annie Walentynowicz i innym kobietom (m.in. Alinie Pieńkowskiej) udało się nie dopuścić do zakończenia przez Wałęsę strajku w Stoczni już 16 sierpnia, po zgodzie władz komunistycznych na spełnienie postulatów socjalnych. Wyszkowski sprostował również relacje Jana Lityńskiego o tym, że współzakładał on WZZ-ty. Jak podkreślił Lityński jedynie użyczył mieszkania.
Jeden z działaczy WZZ, Leszek Zborowski, skrytykował Wałęsę: "Prawda szkodzi tylko tym, którzy zbudowali swój pomnik na kłamstwie" zaś ci, którzy "z arogancką pychą stają dziś przed nami, by opowiadać, jak to coś tam obalili i od czegoś na wyzwolili" robią to po to, by za chwilę "powiedzieć nam, że są tematy i prawdy, których dotykać nie wolno".
Natomiast według Andrzeja Bulca: „ – Był stosunkowo niedawno taki czas, gdy starano się historię Polski napisać od momentu skoku przez płot i tę historię miał pisać jeden człowiek, który przez ten płot przeskoczył, a mianowicie Lech Wałęsa. Jest to człowiek, który mówi „- Ja walczyłem, jak robiłem, ja walczyłem z bezpieką” i nikt poza nim nie istniał. (…) Nadszedł czas zmiany, nareszcie ci ludzie, którzy byli w
Jak zaznaczył Andrzej Kołodziej, dawni działacze WZZ "w imię
A Jan Karandziej dopowiadał: "- Ludzie, którzy rządzą krajem, myślę o rządzie pana Tuska, (…) usiłują nas zepchnąć na pozycje przegrane i ograniczyć suwerenność Polski, jest to bardzo niebezpieczne. (…) Dziś, gdy zdradę się nagradza i opiewa, a kosmopolityzm jest cenniejszy od patriotyzmu, trudno znaleźć miejsce dla siebie w tym świecie kłamstwa i ułudy (…) Dziś naprawdę się ma tego wszystkiego dosyć" .
Antoni Macierewicz w swoim wystąpieniu wezwał do organizowania się przy ruchu patriotycznym wokół PiS, gdyż tylko to jest gwarancją zwycięstwa obozu antyliberalnego. Dziś całemu dorobkowi "ruchu oporu" i "Solidarności" grozi dziś zagłada, ponieważ obecnie w Polsce pr&oac
ute;buje się ubezwłasnowolnić społeczeństwo przez "liberalizm i agresywny ateizm". – Sam przekaz ideowy nie obroni przed nędzą, wyprzedażą majątku narodowego, bezprawiem w sądach, panoszeniem się postubeckiej oligarchii, nachalnej propagandzie cywilizacji śmierci. Tej sile przeciwstawić można tylko siłę organizacji najszerszych warstw narodu– mówił Macierewicz.
Podkreślił także, że "Solidarność" po 1989 roku została użyta do celów sprzecznych z jej programem. "Dała na samym początku, a może jej kierownictwo ówczesne parasol do uwłaszczenia komunistycznej nomenklatury i budowy ładu, w którym wciąż gospodarczo, informacyjnie i kulturowo dominują środowiska postkomunistyczne". Etos "Solidarności" przetrwał przede wszystkim w działaniach i instytucjach skupionych wokół Radia Maryja i "wysiłkach PiS". Nie jest więc przypadkiem, że to właśnie PiS (obecnie pomysł ten ukradła Platforma i forsuje go jako własny) chce odebrać esbekom przywileje emerytalne, tym samym zlikwidować istniejący od 19 lat mechanizm gospodarczy, w którym byli esbecy i ich współpracownicy dostają od
Były premier Jan Olszewski, obecnie doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego, skupił się m.in. na programie Polski Solidarnej. Jak podkreślił jest to próba naprawy błędu marginalizacji po 1989 r. tych, którym zawdzięczamy niepodległość: "- Trzeba powiedzieć, że ci, którym tą niepodległość, to zwycięstwo
Uczestnicy konferencji przyjęli uchwałę, w której czytamy m.in.: "Pozostając wierni ideałom ruchu niepodległościowego oporu, Wolnych Związków Zawodowych i „Sierpnia 1980”, mamy szansę zrealizować program naszych marzeń, najpełniej wyrażony w haśle Polski Solidarnej, IV Rzeczypospolitej". W uchwale podkreśla się, że przy Okrągłym Stole i w Magdalence w 1989 roku decydującą rolę odegrali ci, który poszli na ugodę z komunistami. Według sygnatariuszy dokumentu, osoby te, za cenę współrządzenia, zgodziły się na przekształcenie nomenklatury komunistycznej w "warstwę posiadaczy kapitalistycznych", na wyprzedaż majątku narodowego oraz na uwolnienie zbrodniarzy od winy i kary. – Tworzona na takich zasadach III RP niewiele miała wspólnego z ideami Sierpnia 1980 r., WZZ i działającego wówczas ruchu oporu.
Paweł Konik {sidebar id=4}
***
Prawda w oczy kole
Konferencja, jaka odbyła się w Sejmie była ważna, gdyż ponownie odkłamała jeden z najważniejszych okresów naszej historii najnowszej. Trudno więc się dziwić, że rozpętała burzę. Już rano wicemarszałek Stefan Niesiołowski z PO przekonywał w TVN, że gmach parlamentu nie jest na to odpowiednim miejscem.
– Konferencję można zrobić o wszystkim: np. w Radiu Maryja była audycja o tym, że Polska jest sama sobie winna, że nie chciała iść z Hitlerem na Rosję. A David Irwing głosi z kolei tezę, że Hitler nie jest winny Holocaustu. Ta konferencja to będzie spektakl ludzi chorych z nienawiści, którzy opluwają Wałęsę od 20 lat. Fałszowania historii, przedstawianie tezy, że agenci rządzą Polską. (…) To błąd, że prezydent temu patronuje. To chluby mu nie przyniesie.
Podobnie zareagował Wałęsa, który co prawda konferencji nie oglądał (podobnie było z książką Cenckiewicza i Gontarczyka, której także nie przeczytał przed obrzucaniem IPN-u inwektywami), ale stwierdził, że konferencję zorganizowali „niepoważni ludzie (…).To ludzie, którzy nie walczyli z komuną, a z Lechem Wałęsą. Jak tylko zacząłem zwyciężać, ustawili się i walczą ze mną. Proszę ich zapytać, kto z nich bywał na obchodach rocznicowych pod pomnikiem? Ja zawsze bywałem".
Cóż, Niesiołowskiego (sypał „Ruch")i Wałęsę (TW „Bolek” ) prawda w oczy kole. Stąd ta ślepa furia nienawiści.
Paweł Konik