Jak co roku 1 marca wrocławianie zebrali się, by oddać hołd Żołnierzom Wyklętym w miejscu niezwykłym – na jedynym cmentarzu w Polsce, gdzie zachowały się w prawie niezmienionym kształcie kwatery więźniów – ofiar terroru komunistycznego.
Wrocławska „Łączka”, bo tak nazywają ją miejscowi, to kwatery z mogiłami żołnierzy niezłomnych. Stoi tam duży pomnik ofiar terroru komunistycznego. W latach 1945–1956 na 22 polach cmentarza osobowickiego pochowano blisko 840 osób. Po odsłonięciu pomnika w 1996 roku na kwaterach 81A i 120 ustawiono sto kilkadziesiąt kamiennych krzyży, przypominających kształtem krzyże pokutne. Na kwaterach żołnierzy wyklętych – 81A i 120 – pochowano m.in. członków kierownictwa Okręgu Wrocławskiego WiN, oficera Wojska Polskiego, księdza rzymskokatolickiego, uczestników powstań śląskich i powstania warszawskiego, członka Brygady Świętokrzyskiej NSZ, żołnierza armii Andersa, marynarza i uczestnika wojny polsko-bolszewickiej 1920 r.
Co roku 1 marca jest to miejsce oficjalnych obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Tak i tym razem zebrali się tam samorządowcy, władze województwa dolnośląskiego, służby mundurowe, wojsko, uczniowie szkół, harcerze i przedstawiciele różnych organizacji.
– Zgromadziła nas tutaj pamięć o żołnierzach niezłomnych i przez lata wyklętych. Staramy się o nich zawsze przypominać, bo jesteśmy im wdzięczni. A niektórzy w naszym kraju mówią o nich źle. Oby tego zaprzestali. Żołnierze niezłomni walczyli ze złem, które do Polski weszło z Moskwy. A stamtąd często przychodziło do Polski zło, które odbierało nam wolność – przemawiał Jarosław Kresa, wicewojewoda dolnośląski.
Nawiązał do sytuacji na Ukrainie, gdzie obywatele ukraińscy wykazują się niezłomnością wobec rosyjskiego agresora podobnie jak Żołnierze Wyklęci kilkadziesiąt lat temu.
– Zagrożenie, które spłynęło na Ukrainę, jest zagrożeniem również dla naszego państwa, dlatego bądźmy solidarni i czujni. Dzięki naszym żołnierzom i służbom jesteśmy bezpieczni. To ziarno, które zasiali Żołnierze Wyklęci, kiełkuje, kwitnie i przypomina o niezłomności Polaków – dodał Jarosław Kresa.
– Żołnierze wyklęci to ofiary systemu komunistycznego, czyli sowieckiego i trzeba to głośno mówić w odniesieniu do tego, co się dzisiaj dzieje. Te życiorysy można mnożyć i rozwijać. A one stały się wyjątkowe z jednego powodu – próbowano ukryć zbrodnie na nich, zatrzeć pamięć o nich. We Wrocławiu mamy swoich bohaterów w walce o pamięć i oni spoczywają w tym miejscu – stwierdził Wojciech Trębacz, pracownik wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
– Żołnierze niezłomni oddali wszystko co najlepszej ojczyźnie. Zachowanie o nich pamięci jest kluczową potrzebą w budowaniu tożsamości narodowej i budowaniu kraju ponad podziałami. Oni poświęcili szczęście rodzinne, kariery, zdrowie i życie. To bohaterowie i żywe pomniki historii. Zasługują na szacunek taki sam, jak żołnierze Armii Krajowej – oświadczył prof. Stanisław Ułaszewski, prezes dolnośląskiego okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Podczas uroczystości przemawiał także wnuk jednego z najsłynniejszych Żołnierzy Wyklętych – ppłk. Adama Lazarowicza ps. „Klamra”. To morderstwo wykonane właśnie na nim i jego kolegach z IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” zostało upamiętnione świętem narodowym 1 marca. Oni zostali straceni właśnie 1 marca 1951 roku.
– Jedyną ich winą było, że nie wyrzekli się wolnej Polski i nie poszli na układ z nowym okupantem. Wielu ze straconych przy wrocławskim więzieniu przy ul. Kleczkowskiej spoczywa właśnie tutaj, na cmentarzu osobowickim. Tracili życie nie tylko po wyrokach śmierci. Część ginęła z bronią w ręku w oddziałach leśnych, a inni męczeńsko umierali w setkach katowni UB w całej Polsce. Niestety, po odzyskaniu suwerenności niepodległa Rzeczpospolita nie poradziła sobie z osądzeniem winnych tych zbrodni – konstatował Przemysław Lazarowicz,