– Niech żaden pismak nie straszy Polaków tym, że jak zabraknie nam trzystu kilometrów autostrady, to zabiorą nam organizację Euro 2012 – grzmiał ostatnio w Pabianicach minister sportu Mirosław Drzewiecki. – Tylko kataklizm może odebrać Polsce organizację Euro- zapowiedział.
Jak dotąd wszystkiemu winien był PiS. Zapadł się asfalt na drodze, znaczy się Kaczyński ryje pod obecną władzą. PiS sprzeciwia się przekształcaniu szpitali w spółki handlowe? No, to pozwala, by cierpieli niewinni pacjenci.
A teraz do winnych doszli dziennikarze. No bo jak mogą pokazywać indolencję władzy? Jak mogą krytykować premiera, przypominać mu „dziadka z Wehrmachtu”, czy wypominać palenie „trawki” i picie „wina marki wino”, skoro Tusk jednoznacznie groził ludziom pióra swego czasu w Sejmie, by nie zadawali niewygodnych dla władzy pytań…
Dziennikarze to dopiero pierwsi „wywrotowcy”. Zgodnie ze starym powiedzeniem następnymi winowajcami będą cykliści i…
Co na to „zjednoczona Europa”? Ich ulubieniec okazuje się… ksenofobem.