Porwanie Olewnika porównywane jest w tym celu z innym uprowadzeniem, w które miały być zamieszane specsłużby - biznesmena Jana Z. Doszło do niego w 2001 roku - 2 miesiące przed zniknięciem Olewnika.
„Rzeczpospolita” pisze, że porywacze Jana Z. chcieli przemocą i groźbami wymusić na nim sfałszowanie dokumentu, który umożliwiłby spółce Sur5Net uzyskanie 100 milionów dolarów kredytu. Spółka ta miała zostać założona pod przykrywką przez WSI. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, za pieniądze z kredytu ludzie służb mieli planować przejęcie Rafinerii Trzebinia. Plan jednak się nie powiódł.
Według informacji „Rzeczpospolitej” gdańscy prokuratorzy sprawdzają, czy ludzie dawnych służb, którzy mieli stać za porwaniem Jana Z., mogli się kontaktować z gangsterami zamieszanymi w sprawę Olewnika.
Na związki służb specjalnych ze sprawą Olewnika wskazują - zdaniem informatora gazety - profesjonalne wprowadzanie prokuratury w błąd podczas śledztwa, tuszowanie niektórych wątków.
– Prokurator Krajowy złożył wniosek, domagając się przekazania wszystkich rzeczy, mających status dowodu rzeczowego w tej sprawie, do postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Krajową w Gdańsku - powiedział PAP szef II wydziału karnego płockiego Sądu Okręgowego sędzia Dariusz Wysocki.
Prowadzący śledztwo chcą zapoznać się z wszystkimi możliwymi śladami, które dałyby szerszy obraz całej sprawy.
W opinii pełnomocnika rodziny Olewników, mecenasa Ireneusza Wilka, kwestia zachowania i przekazania dowodów do gdańskiego biura Prokuratury Krajowej „ma fundamentalne znaczenie dla toku postępowania i ewentualnych ustaleń sprawców zbrodni”.
tvp.info/JJ