Święta Wielkanocne są dla wielu polityków okazją do ponadczasowych przemyśleń.
Do pogłębionych refleksji, którymi chętnie dzielą się z dziennikarzami. Najbardziej zaskakujące i najefektowniejsze medialnie są z reguły przemyślenia bardzo młodych działaczy politycznych.
Aktywistka Stowarzyszenia Młoda Socjaldemokracja, Alicja Aseńko, już w Wielki Piątek informowała media, że chciałaby utopić w Wiśle podobiznę jednego z biskupów, ponieważ „jego pełne nienawiści wypowiedzi obrażają nie tylko lewicę i jej elektorat, ale także katolików”.
– Mamy nadzieję, że już wkrótce Kościół katolicki zrozumie swoje błędy – tłumaczyła z troską młoda działaczka.
Mniej radykalne, choć równie zatroskane, są w czasie świąt jej nieco starsze koleżanki. Posłanka LiD Joanna Senyszyn w przedświątecznym przypływie edukacyjnego zapału postanowiła wyjaśnić czytelnikom swojego bloga, dlaczego „człowiek doby postmodernizmu, nawet wierzący, nie pragnie zmartwychwstania, a chce nieumieralności”.
– Strach przed rajską wiecznością jest nie mniejszy niż przed ogniem piekielnym. Nie tylko ze względu na małą atrakcyjność chrześcijańskiego nieba, oferującego głównie śpiewy w chórach anielskich i grę na harfach – stwierdziła posłanka, martwiąc się przy okazji zbyt powierzchownym przeżywaniem przez katolików zarówno Wielkiego Postu, jak i Wielkanocy.
Mniej zatroskani o sprawy wiary wydają się politycy nie kojarzeni dotąd z lewicą. Na przykład minister ds. walki z korupcją Julia Pitera. Antykorupcyjna minister stwierdziła, że dla niej Święta to głównie czas odpoczynku. Pitera uznaje je za naprawdę udane, gdy dopisuje pogoda! Tym razem można współczuć pani minister. Chłód i pochmurne niebo na pewno całkowicie zepsuły jej tegoroczne Święta…
A jak widzi te sprawy najpopularniejszy polski polityk, premier Donald Tusk? Premier cieszy się, że w czasie Wielkanocy może zjeść chrupiącą kaczkę. Według Tuska, świąteczny obiad to nie jedyny ważny moment tego okresu. Liczy się też wspólne wielkanocne śniadanie!
Także inne tradycje Wielkiej Nocy nie są obce naszemu przywódcy. Premier wie, że Święta wymagają od nas poświęceń… Na przykład w Lany Poniedziałek.
– Wstaję wtedy wcześnie rano i zimnym prysznicem budzę córkę. Niestety, kiedy chcę uczynić tradycji zadość i zmoczyć żonę, ona szczelnie opatula się kołdrą – szef polskiego rządu nie ukrywa, że lubi Święta…
Po tych „zajączkowych” wyznaniach polityków, można tylko mieć nadzieję, że ani tym bardzo młodym, ani nieco starszym, nie uda się upowszechnić ich świątecznych zwyczajów.