Minęło zaledwie kilka dni od zaprzysiężenia nowego rządu, a ludzie Tuska już łamią prawo. Siłą przejęli media publiczne, a twarzą tej agresywnej akcji jest Bartłomiej Sienkiewicz, w przeszłości odpowiedzialny m.in. za prowokowanie zamieszek na Marszach Niepodległości.
Z publicznych mediów zwolniono nie tylko pracowników TVP Info, ale nawet dziennikarzy redakcji sportowej – Przemysława Babiarza i Rafała Patyrę.
Zamach na media publiczne
Ludzie wyznaczeni przez ministra Sienkiewicza wtargnęli do gmachu TVP i siłą zajęli część pomieszczeń. W obronie mediów publicznych stanęli obywatele, którzy zebrali się przed siedzibą telewizji przy ulicy Woronicza. Koalicja rządząca, która jeszcze nie tak dawno chwaliła się demontażem barierek spod Wiejskiej, podjęła decyzję o zamontowaniu ich pod siedzibą TVP. Wkrótce telewizja publiczna przestała nadawać.
Najpierw wyłączono sygnał TVP Info i zastąpiono go transmisją TVP 1. Gdy redaktor Borecki przerwał Agrobiznes, by poinformować o siłowym przejęciu mediów publicznych przez nową koalicję.
Zaczynamy specjalne wydanie Wiadomości. Wiadomości, które będą nadawać do samego końca – rozpoczął dziennikarz.
Program również został natychmiastowo przerwany. Pojawiła się plansza z napisem TVP 1.
Sceny kojarzyły się raczej z cenzurą na Białorusi, a nie z procedurami w wolnym, demokratycznym kraju.
Sienkiewicz znów złamał prawo
Podobnie rzecz się ma w innych mediach publicznych: Polskim Radio i Polskiej Agencji Prasowej. Nowa władza ingeruje w działalność na podstawie przyjętej kilka dni temu uchwały. Problem polega na tym, że uchwała jest wyrażeniem woli Sejmu RP i nie tworzy nowego prawa w odróżnieniu od ustawy, do której potrzeba podpisu prezydenta. Rząd koalicji PO-PSL-Polska2050-Lewica wiedząc, że nie uzyska zgody Andrzeja Dudy na zamach na media publiczne, wykorzystał do tego uchwałę, która nie daje im podstawy prawnej do przejęcie kontroli nad tymi mediami. Działanie rządu jest więc niezgodne z prawem.
Realizatorem tej nielegalnej działalności jest minister Sienkiewicz, znany tego, że już zdarzyło mu się łamać prawo sprawując nadzór nad resortem. Z nagrań ujawnionych w 2014 roku wynika, że to on wydał polecenie podpalenia budki przy rosyjskiej ambasadzie podczas Marszu Niepodległości, by wywołać zamieszki i wykorzystać je do celów politycznych. Było to oczywiście niezgodne z prawem tak, jak jego obecne działania jako ministra kultury.
Manipulacje nowej TVP
W nowym serwisie informacyjnym TVP, który ma być tubą propagandową rządu Tuska już dopuszczono się manipulacji. W pierwszym wydaniu redaktor Antosiewicz mówił o obywatelach sprzeciwiających się telewizji publicznej po 2015 roku, nie wspominając o politykach totalnej opozycji, którzy robili to samo. Kilka zdań później powiedział o tym, że TVP jest broniona przez polityków PiS, pomijając przy tym wielu obywateli, którzy zgromadzili się pod gmachem telewizji, by protestować przeciwko nielegalnemu przejęciu mediów. Taki dobór słów ma przekonać widzów, że konflikt ma miejsce na linii obywatele-PiS, by przedstawić tę partię jako wrogą narodowi.
W pierwszym wydaniu nie wspomniano o pakcie migracyjnym, zgodnie z którym do Europy mają dotrzeć tysiące nielegalnych imigrantów. Państwa członkowskie mają zostać obarczone przymusem przyjęcia tych ludzi, czemu sprzeciwiał się rząd PiS-u. Wszystko wskazuje na to, że Tusk poprze mechanizm przymusowej relokacji uchodźców w ramach unijnego paktu. Redaktor Antosiewicz prześlizgnął się po tym temacie w drugim wydaniu mówiąc, że ma potwierdzone informacje, że nie wiadomo, czy nowy rząd poprze unijne propozycje. Uszczelnienie granic UE w materiale nazwano historycznymi porozumieniami, mimo że obecna sejmowa większość sprzeciwiała się tym rozwiązaniom (np. budowie ogrodzenia na granicy z Białorusią).
Wisienką na torcie jest Andrzej Krajewski – pierwszy „ekspert” nowego programu informacyjnego TVP. Na „belce” podpisany został jako „dziennikarz”. Szkoda, że nie dodano, iż w przeszłości kandydował do Parlamentu Europejskiego z list Platformy Obywatelskiej. Takich „ekspertów”, taki manipulacji będzie więcej. TVP staje się powoli tubą propagandową rządu Tuska, stąd zrozumiały opór społeczeństwa. Wszystko wskazuje na to, że konflikt o media publiczne jeszcze się nie skończył.