Z Janem Olszewskim, doradcą prezydenta RP, rozmawia Piotr Jakucki
– Przed nami 4 czerwca, 20. rocznica tzw. pierwszych wolnych wyborów w Polsce. Są powody do radości z tego powodu? Propaganda rządowa mówi, że tak.
– Jest na pewno powód do radości, pytanie tylko dla kogo? Dla beneficjantów systemu peerelowskiego na pewno tak, gdyż poza pewnymi wyjątkami utrzymali swój stan posiadania. W efekcie wcześniejszych porozumień ?okrągłego stołu?, których istotnym zwieńczeniem były wybory do Sejmu kontraktowego 4 czerwca 1989 r. PRL mentalnie do dziś z Polski nie wyszedł.
– Pan nie kandydował w tych wyborach, a miały dać wolność. Nie chciał Pan mieć zdjęcia z Wałęsą?
– Nie ukrywam, że system wyborczy, który w XX wieku mógłby być uznany za demokratyczny chyba tylko w jakimś afrykańskim bantustanie nie wydawał mi się na tyle atrakcyjny, aby ubiegać się o mandat poselski.
– Zanim jednak były wybory i ?okrągły stół?, miały miejsce strajki ?Solidarności? w 1988 r., m.in. w Nowej Hucie. Ich trzon przywódczy stanowili młodzi robotnicy oraz ? podczas manifestacji i strajków na uczelniach już w 1989 r. ? także studenci. Owo ?Pokolenie 88? kontestowało politykę ?starego? podziemia, zmierzającą do fraternizacji z władzami PRL. Oni po prostu mówili komunizmowi ?nie?. Nie był to chyba przypadek?
- Kwestia ?zmiany warty? w opozycji powojennej, której początkowo podstawowym spoiwem był antykomunizm, to temat na całkiem inną rozmowę. Pokrótce więc wspomnę, że to, z czym mieliśmy do czynienia w 1988 r., ma swój początek w 1956 r., który był w Polsce pierwszym poważnym kryzysem systemu. Następuje ? można to tak określić ? powszechny bunt zmierzający do rewindykacji wartości niepodległościowych sięgających tradycją m.in. do II Rzeczypospolitej, ale równocześnie najbardziej dynamicznym elementem tego ruchu jest młode pokolenie tzw. zetempowskie. Ma to swoje konsekwencje – już wtedy kształtuje się drugi nurt opozycji, wewnątrz ówczesnej elity. Jest to nurt reformatorski, rewizjonistyczny, w odróżnieniu od systemu niepodległościowego akceptujący ustrój PRL-u, uważający, że jedynie należy go reformować.
Łączenie tych nurtów nastąpi w latach 60., zwłaszcza po marcu 1968. Wspomaga ten proces także Zachód i jego środki propagandowe, np. Radio Wolna Europa, przesuwając wsparcie z nurtów tradycyjnie niepodległościowych w kierunku lansowania nurtu rewizjonistycznego.
– Potem następuje podział widoczny zwłaszcza w latach 70., że wspomnę tu o KOR-ze i np. ROPCiO czy Wolnych Związkach Zawodowych. Jednak już podczas ?Solidarności? i w stanie wojennym następuje ?powtórka z lat sześćdziesiątych?. Historia zatacza jedno z kół…
– Co więcej, nurt rewizjonistyczny ulega wzmocnieniu, gdyż wspierają go środowiska, które w swojej większości do tej pory z systemem bardzo dobrze współpracowały, jak aktorzy, intelektualiści, różne grupy inteligencji. To jest punkt wyjścia, który zaważy na sposobie przekształcenia PRL-u po roku 1989.
Na tę nową sytuację nakłada się wzmożona działalność SB nastawiona na likwidację masowych struktur ?Solidarności?, ale nie na likwidację opozycji w ogóle. SB – i to jest stara tradycja sięgająca carskiej policji politycznej ? tworzy ?swoich? opozycjonistów. W latach 80. budowanie systemu policyjnego przybiera skalę bezprecedensową, przewyższającą nawet okres stalinowski, gdy aparat bezpieczeństwa był przecież głównym narzędziem budowy systemu. Taktyka ta okazuje się bardzo przydatna dla kształtowania warunków ?porozumienia społecznego? pod koniec lat 80.
– Gdyż w istocie decydują generałowie i służby, a nie partia?
- Tak, gdyż PZPR po wprowadzeniu stanu wojennego zostaje właściwie politycznie zmarginalizowana. Jej kierownictwo jest w rękach ludzi, którzy bezpośrednio kierują aparatem, czyli to nie Biuro Polityczne PZPR wpływa na służby policyjne, ale to ludzie aparatu bezpieczeństwa trzymają w rękach Sekretariat KC, Biuro Polityczne, PZPR, rząd PRL-u. Oni są realną władzą. Ten ośrodek programuje ewentualne zmiany systemu, do tych potrzeb dostosowuje m.in. zakres i sposób werbunków agentury, kokietowania Kościoła oraz niektórych środowisk katolickich. Po 1985 r. i proklamowaniu w Związku Sowieckim odgórnej ?pierestrojki?, podejmowane są próby osiągnięcia wspólnej płaszczyzny przez wojskowo-policyjny ośrodek władzy w PRL z jednej strony z własnym partyjnym zapleczem, coraz bardziej wątlejącym, a z drugiej ? z tą częścią elity solidarnościowej, którą można przyciągnąć do porozumienia. W ten sposób rodzi się baza ?okrągłego stołu?, zwieńczona wyborami czerwcowymi. Następuje powrót ?braci odłączonych?, gdy opozycja rewizjonistyczna uznaje, że wybiła jej godzina zostania współbeneficjantami zdemokratyzowanego i zracjonalizowanego ekonomicznie PRL-u.
– Tak więc, podobnie jak w ZSRR, następuje kontrolowany rozpad systemu. W obu przypadkach pod kontrolą służb specjalnych. Jak podkreślał to Pierre de Villemarest, jednym z elementów scenariusza sowieckiego był transfer ogromnych sum pieniędzy za granicę, m.in. na potrzebę tworzenia przyszłego neo-KGB?
– Powiedziałbym wręcz, że u nas operacja ta była bardziej zdecydowana i jednoznaczna niż w ZSRR. Tam ośrodek rewolucji odgórnej, co jest kanonem w Rosji od Piotra I, uosabiał nowy I sekretarz, ale on jednak nie miał w ręku całego aparatu wojskowo-policyjnego, który zaczyna się emancypować i działa autonomicznie poza kontrolą, przygotowując się na każdy scenariusz nowej rzeczywistości. Niezależnie od tego, czy będzie to Rosja ?kapitalistyczna?, czy realizująca jakąś wersję zreformowanego komunizmu, służby ? jako kościec systemu ? pozostają jako element kontrolujący przemiany. Nie jest więc zaskoczeniem, że dziś ten aparat uosabiany przez Putina zachował kontrolę nad nowym imperium.
Odmiennie było w PRL. Jej aparat wojskowy, najważniejszy ze względu na postacie Jaruzelskiego czy Kiszczaka, najbardziej sprawny i zaufany, przeprowadza działania przygotowawcze do zabezpieczenia władzy w myśl zasady, że trzeba zmienić prawie wszystko, żeby wszystko, co najistotniejsze, zostało po staremu. W tym kontekście, jeżeli popatrzymy na rok 1988, o którym Pan wspomniał, to jest on zbiegiem z jednej strony naturalnego procesu w samej ?Solidarności?, częściowo się rozpadającej, ale wciąż silnej w dużych ośrodkach robotniczych, w której dochodzą do głosu młodzi. Oni nie stanowili kadry w Związku w roku 1980-1981
, nie popierają zasady ?dogadywania się jak Polak z Polakiem?. Stawiają jednoznaczny postulat skończenia z komunizmem.
, nie popierają zasady ?dogadywania się jak Polak z Polakiem?. Stawiają jednoznaczny postulat skończenia z komunizmem.
Z drugiej strony jest władza, która doskonale monitoruje sytuację przy pomocy agentury i rozumie, że nadszedł najlepszy, być może ostatni moment, w którym można politycznie skapitalizować ideowe pokrewieństwo w polityce dogadywania się z ?braćmi odłączonymi? wzmocnionymi przez ?braci zwerbowanych?.
– Nie przez przypadek grupy takie jak Federacja Młodzieży Walczącej, sprzeciwiając się dogoworom ?starego podziemia? z komunistami, informowały o esbeckiej przeszłości Wałęsy. Znamienne, że lider ?Solidarności? zakazał opozycyjnej młodzieży demonstracji przeciwko komunistom i ?okrągłemu stołowi?.
– Dlatego to grupy kontestujące rokowania z komunistami są głównym przeciwnikiem wewnętrznym, przeszkadzają bowiem w podzieleniu się wpływami w Polsce przez elity dwóch stron.
– Do ?okrągłego stołu? dochodzi. Bierze Pan w nim udział. Dlaczego?
– Byłem, że tak powiem, uczestnikiem technicznym tego zabiegu. Jednak cały czas, jako członek Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie, nigdy nie uważałem, że taktyka na jak najszybsze porozumienie ma sens. Zmiany szły przecież w takim kierunku, że im dalej, tym nasza pozycja będzie zyskiwać, a pozycja władzy będzie słabła. W tej sytuacji logika polityczna nakazywała nie spieszyć się do generalnego porozumienia. Nie było mowy o powtórce z roku 1981, m.in. ze względu na sytuację w Związku Radzieckim. Byłem wśród tych, którzy apelowali do Wałęsy, by się nie spieszył, za co zresztą w tym środowisku stałem się wkrótce ?czarną owcą?.
– Siła-Nowicki o tym, do czego zmierza kontrakt, powiedział podczas obrad.
– Ja podobnie jak on nie miałem złudzeń co do tego, że ?okrągły stół? jest całkowicie w rękach Kiszczaka pełniącego rolę ?gospodarza sali?.
– Generał Kiszczak zaprasza?
– Tak. Operacja ?okrągły stół? była jego wielką godziną triumfu. To Kiszczak zawarł, znakomite z punktu widzenia władzy, porozumienie i to na warunkach wcześniej ustalonych przez stronę komunistyczną.
– Na które tak zwana strona solidarnościowa z chęcią przystała, chcąc włączyć się w układ, widząc w tym profity finansowe i polityczne?
– Myślę, że taki pogląd byłby uproszczeniem ówczesnej sytuacji. Reprezentacja ?Solidarności? przy ?okrągłym stole? (pomijając oczywiście obecnych wśród niej agentów) przygnieciona była kompleksem stanu wojennego. Ci ludzie mieli za sobą doświadczenie 1981 roku, kiedy jako przywódcy 10-milionowego związku mieli ogromne poczucie siły, która okazała się iluzją w konfrontacji z aparatem policyjno-wojskowym w grudniu 1981 roku. To doświadczenie ciągle ich przytłaczało. Nie rozumieli, jak dalece zmieniła się sytuacja. Ciągle żyli obsesją rozlewu krwi, który spowodować może reakcja komunistycznego aparatu. Stąd brało się niemal maniakalne nastawienie, że ?rozmowy ?okrągłego stołu? nie mogą się nie udać?. Strona komunistyczna doskonale o tym wiedziała i rozgrywała to znakomicie. Każdy, kto bacznie obserwował np. narady Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie, wiedział, jak gorącymi zwolennikami ugody byli wtedy Jacek Kuroń i Adam Michnik. I oto w przeddzień ?okrągłego stołu? dla uwiarygodnienia ich opozycyjności strona partyjno-rządowa stawia warunek Wałęsie: będziemy z wami rozmawiać, ale bez Kuronia i Michnika, ci są dla nas nie do przyjęcia jako nazbyt radykalni. Trwa to bodaj dwa tygodnie i potem stosunek się zmienia. To klasyczny pijarowsko-policyjny zabieg wzmocnienia po drugiej stronie pozycji ludzi, na których nam szczególnie zależy. Podobny charakter miała ogromna swoboda wpisywania do tekstu porozumień zgłaszanych przez stronę solidarnościową najróżniejszych postulatów ekonomicznych i socjalnych. Powrotem do rzeczywistości jest lektura zapisów porozumień, które mają się nijak do tego, co nastąpiło później.
– Papier jest cierpliwy, po drugie najważniejszych spraw nie wpisano.
– Istotą były przyszłe założenia ustrojowe, ustalone przez stronę komunistyczną, a więc: ?kontraktowe? wybory, wprowadzenie instytucji prezydenta wybieranego przez nowy kontraktowy parlament. Stworzona zostaje pozorowana demokracja.
I to na tym tle trzeba patrzeć na 4 czerwca, który jest kontynuacją ?okrągłego stołu?. Jego twórcy nie przewidzieli tylko zachowania społeczeństwa, które podczas tej pierwszej, mało przecież obiecującej okazji, pokazało, że dla niego system komunistyczny jest tak samo obcy, jak był w 1945 roku i nie udziela zgody na jego dalsze istnienie nawet w zmutowanej formie. Z tego powodu została wycięta cała lista krajowa, którą komuniści chcieli sobie zagwarantować wejście w jądro nowego systemu władzy. Jednoznaczne były też wyniki wyborów do Senatu.
Z tego punktu widzenia 4 czerwca 1989 r. jako dzień zademonstrowania postawy polskiego społeczeństwa pokazującego po 45 latach Polski komunistycznej, odrzucenie komunizmu, jest godzien jakiegoś uczczenia. Prawda jednak jest taka, że wola narodu jako suwerena, który dał opozycji moralne pełnomocnictwo do rokowań, została zignorowana przez ?solidarnościowych? partnerów kontraktu, którzy tworzyli potem w większości Unię Demokratyczną.
Tak więc 4 czerwca, który usiłuje się dzisiaj uczynić świętem niepodległości, jest przede wszystkim symbolem zdrady interesów narodu. W konsekwencji III Rzeczpospolita, reklamowana jako państwo demokratyczne, praworządne i niepodległe, w rzeczywistości była faktycznie przedłużeniem PRL. Zachowana została podstawowa zasada systemu komunistycznego, że rzeczywista władza należy do wąskiej elity będącej przekształconą postacią dawnej komunistycznej nomenklatury.
– Fraternizacja jako konsekwencja wyborów przejawi się później w koncepcji Michnika: ?wasz prezydent, nasz premier?, a także w powołaniu ?pierwszego niekomunistycznego premiera? Tadeusza Mazowieckiego, za którego palono bezkarnie akta bezpieki?
– Czy czasami nie upraszczamy sprawy? To przecież cały rząd na czele z Kiszczakiem, jako wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych, miał być ?niekomunistyczny?!
– O 4 czerwca 1989 r. będzie głośno. Założę się jednak, że nie zostanie wspomniana druga niezmiernie ważna data: 4 czerwca 1992 r. i obalenie Pana rządu przez Wałęsę i agenturalną ?koalicję strachu?, choć lustracja nie była tu jedynym powodem. Mówi Pan, że komunizm nigdy z Polski całkowicie nie wyszedł. Coś w tym jest, skoro premierem jest Donald Tusk, który nawoływał do jak najszybszego odwołania Pana rządu i jako polityk Kongresu Liberalno-Demokratycznego reprezentował formację wchodzącą w interesy biznesowe z postkomunistami.
–Zgoda Wałęsy na moją osobę jako premiera i rząd, zatwierdzony przez pierwszy wybrany w wolnych wyborach Sejm, była obliczona na całkowite skompromitowanie opcji niepodległościowej. Rząd miał upaść po kilkunastu dniach, a opcja niepodległościowa już nigdy nie wrócić na scenę polityczną.
To się nie spełniło, choć ostatecznie rząd został obalony. Tylko że powodem nie była kompromitacja polityki rządu, lecz zagrożenie, jaki stanowił on dla układu okrągłostołowego. Warto przypomnieć, że pod koniec 1991 roku polityka finansowa i gospodarcza Balcerowicza zakończyła się zupełną klęską. To on właśnie wydał wtedy decyzję o drukowaniu ?pustych pieniędzy?. Z tego powodu Międzynarodowy Fundusz Walutowy zawiesił swoje stosunki z Polską. Nie było nawet wiadomo, czy niedobór w budżecie 1991 roku wynosi 30 czy 60 bilionów ówczesnych złotych. Dlatego wydawało się, że w obliczu tego kryzysu finansów publicznych nasz rząd załamie się najpóźniej po 2 miesiącach. Okazało się jednak, że potrafiliśmy opanować sytuację, zdewaluowaliśmy przewartościowaną złotówkę, zrównoważyliśmy bilans płatniczy, PKB po raz pierwszy od paru lat zaczął rosnąć, zaczęło maleć bezrobocie. Jednocześnie zatrzymana została aferalna prywatyzacja majątku narodowego, uniemożliwiono przyjęcie byłych sowieckich baz wojskowych przez rosyjskie spółki handlowe i rozpoczął się proces eliminowania agentury tajnych służb PRL-u z kluczowych stanowisk w aparacie państwa. Poczucie śmiertelnego zagrożenia zmobilizowało wszystkich beneficjantów ?okrągłego stołu? do obalenia rządu 4 czerwca 1992 roku. I tę datę powinni oni uznać za uroczyście obchodzoną rocznicę swego państwowego święta.
za: Nasza Polska, 2.06.2009