Poznaliśmy najgroźniejszych agentów z otoczenia księdza Jerzego Popiełuszki. Takie informacje podał prof. Jan Żaryn w rozmowie z portalem tvp. info, w związku z publikacją pracy IPN „Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982 – 1984”.
![](http://glos.com.pl/images/stories/popieluszkoslajd(1).jpg)
Historyk odnosi się też do relacji między Stachnikiem i księdzem Popiełuszko, mówiąc, że agent należał do bezpośredniego otoczenia duchownego, jednak trudno nazywać go przyjacielem.
– Bo „Miecz”, choć bardzo często bywał u niego w domu, był nałogowym alkoholikiem, co zapewne stanowiło pewną barierę w rozwoju potencjalnej zażyłości. Zresztą ten alkoholizm stanowił także dla bezpieki, pewien dyskomfort. SB wiedziała, że jak „Miecz” wpadał w ciąg, nie można się z nim było skontaktować. Nie zgłaszał się na spotkania. Po prostu, chory człowiek – stwierdza prof. Żaryn.
Do agenturalnej przeszłości Stachnika odnosi się Leszek Moczulski, założyciel i pierwszy przewodniczący KPN.
– Wpraszał się do nas do mieszkania, ale szybko się zorientowaliśmy, że jest podejrzany, że może donosić. Dlatego w KPN był marginalizowany, dostawał jakieś fikcyjne zadania – wspomina Moczulski. Stachnik pojawił się w kręgach opozycji w latach siedemdziesiątych, po powstaniu KOR. Podawał się za żołnierza AK represjonowanego w czasach stalinowskich, jednak jego działalność, podobnie jak i akowska przeszłość szybko zaczęły budzić wątpliwości. Takie ustalenia podaje portal tvp. info powołując się na relację Mirosława Chojeckiego, działacza KOR, na którego także donosił „Tarnowski”.
Według RMF FM w publikacji przygotowanej przez IPN znajdzie się także informacja o tym, że niezarejestrowanym kontaktem operacyjnym SB był ksiądz prałat Henryk Jankowski. Pseudonimy ?Delegat” i ?Libella”. Ksiądz Jankowski zaprzecza tym informacjom.
MM/TVP Info